Ta historia nie wydarzyła się na naszym terenie, ale kto wie czy podobny przypadek się u nas nie zdarzy, zwłaszcza, że liczebność ptaków drapieżnych wzrasta i wszystkie one są pod ochroną. Warto wiedzieć jak się zachować gdyby zdarzyło się nam znaleźć w podobnej sytuacji.
W ostatni piątek wojniccy policjanci otrzymali informacje o leżącym przy gminnej drodze w Wielkiej Wsi skrzydlatym drapieżniku. Losem zwierzęcia zainteresował się jeden z mieszkańców miejscowości, który widząc, że chory ptak nie może latać zareagował i dał znać policji.
W opisane przez mężczyznę miejsce udał się dzielnicowy asp. Łukasz Drobot i jego kolega z patrolu sierż. szt. Juliusz Cierniak. Dzielnicowy, którego jedną z pasji jest fotografia przyrodnicza od razu poznał, że ma do czynienia objętym ścisłą ochroną gatunkową myszołowem zwyczajnym.
Pomimo zagojonych częściowo ran, z uwagi na poważnie uszkodzenie i brak szponów, ptak nie był w stanie samodzielnie poderwać się do lotu. Policjanci podejrzewali, że kilkanaście dni wcześniej padł czyjąś ofiarą lub miał spotkanie z liniami wysokiego napięcia. Jednak mimo braku sił i traumatycznych przeżyć, okaleczony zwierzak dzielnie walczył o przetrwanie. To właśnie wielka wola życia oraz świadomość, że pozostawienie bez pomocy oznacza dla niego pewną śmierć sprawiła, że mundurowi nie mieli żadnych wątpliwości co zrobić.
Skontaktowali się z wojnicką lecznicą zwierząt i uzgodnili z dyżurującym lekarzem, że jak najszybciej zawiozą tam chorego. Myszołów trafił pod troskliwą opiekę weterynarz pani Ani , a od soboty jest mieszkańcem podkrakowskiego azylu dla zwierząt, gdzie dojdzie do siebie i będzie mógł wieść spokojnie życie.
A my dziękujemy pani weterynarz, zgłaszającemu i naszym chłopakom, dzięki którym, udało się uratować tego pięknego i coraz rzadziej spotykanego w środowisku naturalnym drapieżnika.
Źródło: Tarnowska Policja