Bogusław Pater: Pamiętajcie – Tylko Wisłoka !

24 kwietnia swoje 65. urodziny obchodził Bogusław Pater, wieloletni kierownik Wisłoka Dębica.
Bogusław Pater urodził się 24 kwietnia 1955 r. w Krakowie. Był zawodnikiem Wandy Kraków, K.S. Mamry Giżycko oraz Wisłoki Dębica.
Z „Biało-zielonymi” związany od początku lat 80-tych. Od 1993 r. do chwili obecnej kierownik drużyny. Ponadto członek Wydziału Dyscypliny Podkarpackiego Z.P.N. (od 2004 roku).

Poniżej prezentujemy wywiad z Bogusławem Paterem zamieszczony na profilu FB Wisłoka Dębica.

„W tak podniosłym dniu nie moglibyśmy się obejść bez krótkiej rozmowy oraz refleksji Bogusława Patera na temat minionych lat w biało-zielonej przystani, w której zacumował już cztery dekady temu. Z kierownikiem można rozmawiać o Wisłoce godzinami, więc mamy nadzieję, że jeśli tylko sytuacja na świecie się ustabilizuje, to usiądziemy ponownie, spisując większe fragmenty z życia klubu.

Redakcja: Kim prywatnie jest Bogusław Pater i czym się zajmuje, oczywiście poza piłką nożną?

Bogusław Pater: Od 1979 r. pracowałem w T.C Dębica na stanowiskach kierowniczych. Obecnie jestem na emeryturze. Do Dębicy przyjechałem w 1979 r. za sprawą mojej żony, Ewy. Mam dwoje dzieci: syna Roberta – dr ekonomii pracuje na WSIiZ w Rzeszowie oraz córkę Lidię – pracuje w administracji publicznej. Doczekałem się także czworga wspaniałych wnuków. Nie da się ukryć, że piłka nożna jest moim największym hobby, choć jak mawia moja rodzina, jest także moją największą wadą (śmiech). Poza futbolem interesuję się także siatkówką, piłką ręczną oraz hokejem. Sport zajmuje bardzo ważne miejsce w moim życiu. W wolnej chwili lubię także czytać książki historyczne czy podróżnicze.

Redakcja: Jak udało się Panu nawiązać współpracę z Wisłoką?

Bogusław Pater: Jak już wspomniałem do Dębicy trafiłem dzięki mojej żonie, którą poznałem w czasie pełnienia służby wojskowej. Jako że wcześniej trenowałem już piłkę nożna, za sprawą ówczesnego trenera Leszka Żyłki pojawiłem się na treningu „Biało-zielonych”. Zawodnikiem klubu byłem do roku 1985.

Redakcja: Blisko 30 lat na stanowisku kierownika drużyny to „szmat czasu”, skąd bierze Pan motywację?

Bogusław Pater: Czas biegnie nieubłaganie. Motywację czerpię z miłości do piłki nożnej, która jest moją ogromną pasją. Po prostu lubię to, co robię i co przynosi mi satysfakcję. Jestem wdzięczny, że mogłem pracować z wieloma trenerami, którzy prowadzili naszą drużynę. Nie sposób ich wymieniać, bo było ich około 20 (niektórzy po klika razy) począwszy od Jana Kasowicza i Władka Łacha, a skończywszy na Januszu Turku, Mirosławie Kalicie, Krzysztofie Podlasku i Waldku Piątku czy obecnie Dariuszu Kantorze. Najważniejsze to znaleźć wspólny język zarówno z trenerem jak i zawodnikami

Redakcja: Przeciętny kibic nie wie, jakie są obowiązki kierownika drużyny. Czym konkretnie się Pan zajmuje?

Bogusław Pater: Do głównych obowiązków kierownika drużyny należy ścisła współpraca z trenerem, zawodnikami oraz działaczami. Są to również sprawy związane z organizacją meczów, jak i sam udział w nich. Dochodzą też sprawy techniczne, trochę papierologii itp. Trzeba być dobrze przygotowanym i maksymalnie skoncentrowanym na tym co się robi, aby nie popełnić najmniejszych błędów. Te mogłyby kosztować drużynę walkowera czy karę finansową.

Redakcja: Co według Pana było największym sukcesem Wisłoki?

Bogusław Pater: Pod względem sportowym największym sukcesem jest oczywiście awans do II ligi w sezonie 1991/1992 i gra w tej klasie rozgrywkowej przez trzy sezony. Jeżeli spojrzymy na inne aspekty, to rzeczą, której mogą pozazdrościć nam inni, jest na pewno kwestia stworzenia jednej biało-zielonej rodziny. Kibice z Dębicy oraz ci rozsiani po całym świecie, jak choćby Polonia z Chicago, to część tego klubu.

Redakcja: Najlepszy mecz Wisłoki, jaki Pan pamięta?

Bogusław Pater: Pamiętam wiele dobrych meczów, które rozegrała nasza drużyna. Jednym z nich był pojedynek z Chemikiem Bydgoszcz w II lidze – 1993 rok zakończony wynikiem 4:3. Mieliśmy wówczas najlepszego „snajpera” w osobie Krzyśka Benedyka. Prowadziliśmy po 10 minutach gry 2:0 (bramki Andrzeja Mroczki i Zbigniewa Lidtke), później rywal wyszedł na prowadzenie, ale popularny „Benek” ponownie przekręcił wynik dwoma trafieniami. Dla przypomnienia wychowanek Wisłoki został v-ce królem strzelców II ligi.

Dobrze pamiętam także dwumecz Pucharu Polski z Ruchem II Chorzów. U siebie przegraliśmy 0:2, a na stadionie w Chorzowie 0:1. Był to jednak skład pierwszoligowy ze Śrutwą, Gilewiczem czy Bednarzem na czele. Bardzo emocjonujące i zacięte były również spotkania ze Stalą Rzeszów.

Redakcja: Najgorszy moment za czasów Pana działalności w klubie?

Bogusław Pater: Sezon 2001/2002 i owiany złą sławą mecz z Polonią Przemyśl, o którym chyba wszyscy sympatycy klubu chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Ostatnia kolejka i porażka u siebie 1:4, która była jednoznaczna z degradacją do IV ligi,. Przypomnę, że wystarczał wtedy zaledwie remis albo przynajmniej jeden z pięciu korzystnych wyników pozostałych spotkań. Sporo nerwów wtedy straciliśmy, dlatego lepiej będzie nie wracać do tej sytuacji…

Redakcja: Nie moglibyśmy się obejść bez pytania o słynne notesiki. Legendy głoszą, że na 150-lecie klubu będzie za nie można kupić mieszkanie graniczące ze stadionem oraz stałe miejsce w loży VIP na nowym obiekcie Park Arena.

Bogusław Pater: (śmiech) Ogólnie posiadam w swojej kolekcji ponad 30 notatników z meczów Wisłoki, począwszy od roku 1990 roku, kiedy pełniłem funkcję kierownika technicznego. Zamieszczałem tam informacje o składach drużyn, nazwiska sędziów, opisy sytuacji bramkowych, strzelców goli. Mówiąc krótko, skupiałem się na najważniejszych momentach z meczów.

Bardzo się cieszę, że oprócz notatników, które mają w sobie przede wszystkim wartość informacyjną, wydaliśmy wspólnie z kolegą Łukaszem Cieślą album na jubileusz 110-lecia naszego klubu – Wisłoka Dębica 1908-2018 p.t. „Piłkarska podróż w czasie. Wspomnienia o Biało – Zielonych”. Jest to historia opisująca początki powstania Wisłoki do 2018 roku.

Redakcja: Może tak na smaczka podzieli się Pan z nami jakąś ciekawą anegdotą z życia drużyny?

Bogusław Pater: Było parę ciekawych i zabawnych historii, jak choćby ta z wyjazdem na mecz do Polonii Warszawa w II lidze. Wynik? Przegrana 0:3, którą dałoby się w pewien sposób wytłumaczyć. Mianowicie, w drodze do stolicy, zamówiliśmy „obiad” w restauracji przed samą Warszawą… Był to krokiet z barszczem, który zaszkodził później kilku zawodnikom. Można powiedzieć, że w szatni panowała – teraz to nazywają – grypa żołądkowa…

Pewnego razu po meczu wyjazdowym z Szombierkami Bytom (przegrany 0:1) zapomnieliśmy zabrać II trenera do autokaru. Jak do tego doszło? Kontuzji doznał Sławek Maik i trener pojechał z nim do szpitala. Po meczu zawodnik wrócił na stadion, spakowaliśmy się, po czym wsiedliśmy do autobusu. W trakcie jazdy ktoś krzyknął: „A gdzie jest trener Z.G.”? Wróciliśmy się na stadion, później do szpitala, ale trenera już nie zastaliśmy…. Okazało się później, że wsiadł do pociągu i przyjechał do Dębicy. Po tym incydencie szkoleniowiec powiedział do mnie, że nigdy mi tego nie zapomni. Na szczęście w tamtych latach droga do kompromisu czy uprzejmości była prosta – poszliśmy na przysłowiowego śledzia i zapomnieliśmy o sprawie.

Redakcja: Czego Bogusław Pater życzy sobie oraz wszystkim sympatykom klubu w przyszłości?

Bogusław Pater: Myślę, że najlepszym prezentem byłby awans do II ligi, choć zdaję sobie sprawę, że sytuacja finansowa klubu nie jest najlepsza. Po prostu w chwili obecnej nie stać Wisłoki na grę w wyższej klasie rozgrywkowej. Na razie trzeba się cieszyć z małych rzeczy oraz kroków, które przybliżają nas do profesjonalizmu. Dzięki operatywności kilku ludzi, w tym Radosława Garlewskiego, Kacpra Bieszczada oraz Jaśka Skowrońskiego, udało się wyprowadzić klub z długów oraz pozyskać środki na utrzymanie drużyny w IV czy teraz w III lidze. Władze miasta też starają się wspomóc nasz klub, ale jest to wciąż za mało.

W tym roku obchodzimy 112-lecie K.S. Wisłoka Dębica. Będąc jednym z najstarszych klubów w Polsce chciałbym podziękować obecnym sponsorom za wsparcie. Szczególnie teraz, w trudnym czasie walki z epidemią i wstrzymaniem imprez sportowych, pomoc z zewnątrz jest nam niezmiernie potrzebna. Liczy się każdy, nawet mały gest.

Moim marzeniem i nie tylko moim, ale działaczy, piłkarzy oraz kibiców jest także wykonanie nowej trybuny na stadionie (z tego co wiem projekt jest w fazie poprawek). Oby powiodło się to jak najszybciej. Osobne podziękowania kieruję również do naszych wiernych kibiców, na których doping zawsze możemy liczyć nie tylko u siebie ale i w meczach wyjazdowych. Pamiętajcie TYLKO WISŁOKA !”

źródło: Wisłoka Dębica

Podziel się z innymi

Shares
Previous slide
Next slide

Więcej informacji...

My i nasi partnerzy uzyskujemy dostęp i przechowujemy informacje na urządzeniu oraz przetwarzamy dane osobowe, takie jak unikalne identyfikatory i standardowe informacje wysyłane przez urządzenie czy dane przeglądania w celu wyboru oraz tworzenia profilu spersonalizowanych treści i reklam, pomiaru wydajności treści i reklam, a także rozwijania i ulepszania produktów. Za zgodą użytkownika my i nasi partnerzy możemy korzystać z precyzyjnych danych geolokalizacyjnych oraz identyfikację poprzez skanowanie urządzeń.

Kliknięcie w przycisk poniżej pozwala na wyrażenie zgody na przetwarzanie danych przez nas i naszych partnerów, zgodnie z opisem powyżej. Możesz również uzyskać dostęp do bardziej szczegółowych informacji i zmienić swoje preferencje zanim wyrazisz zgodę lub odmówisz jej wyrażenia. Niektóre rodzaje przetwarzania danych nie wymagają zgody użytkownika, ale masz prawo sprzeciwić się takiemu przetwarzaniu. Preferencje nie będą miały zastosowania do innych witryn posiadających zgodę globalną lub serwisową.