Kilka dni temu w Chotowej spłonęło ponad 20 hektarów lasów. – To był najgorszy pożar jaki gasiłem, a strażakiem ochotnikiem jestem ponad 30 lat – wyznaje jeden z druhów.
Nie wiadomo dlaczego zapalił się las w Chotowej. To był piękny słoneczny dzień, kiedy nagle w Chotowej i okolicznych miejscowościach rozległy się głosy syren. Nad lasem pojawił się początkowo niewielki, a potem gęstniejący coraz bardziej słup dymu widoczny z odległości wielu kilometrów.
Strażacy z OSP na miejscu byli w ciągu kilkunastu minut. Ogniem objęty był już spory teren. Szybko przystąpiono do gaszenia, ale okazało się, że ten pożar jest najgroźniejszy od lat. Początkowa obejmował dolne partie lasu, ale potem przeniósł się na korony drzew. Gdy powiał wiatr, zrobiło się bardzo groźnie.
-Zostawiliśmy węże strażackie i rzuciliśmy się do ucieczki. Na czworaka, byle tylko uciec z tego piekła. Wokół nas był dym i płomienie – opowiada strażak ochotnik.
Gaszenie lasu trwało wiele godzin. Po kilku godzinach akcji część strażaków wróciła do domów. Po zdjęciu ciężkich strojów okazało się, że ich skóra mimo ochronnych strojów bojowych jest pokryta sadzą, która wżarła się w każdy zakamarek skóry.
-To był najcięższy pożar jaki gasiłem – przyznaje strażak. Jestem członkiem OSP już ponad 30 lat.
Dogaszanie pogorzeliska trwało jeszcze kilka dni. Tegoroczna sucha i ciepła wiosna sprzyja pożarom, zwłaszcza, że wciąż wiele osób wypala trawy. NIe wiadomo czemu zapalił się las w Chotowej. Czy to była wina człowieka, czy inna przyczyna.