Jutro, 5 lipca mija 25. rocznica najsłynniejszej w historii Zakładu Karnego w Dębicy ucieczki więźniów. W nocy z 5 na 6 lipca 1995 roku 20 metrowym tunelem, który własnoręcznie wydrążyli w ciągu 2,5 miesiąca łyżkami i metalowymi miskami uciekło 5 więźniów. Wszyscy w ciągu od kilku do kilkudziesięciu dni znowu znaleźli się za kratami z dodatkowymi wyrokami za ucieczkę.
Inicjatorem i mózgiem ucieczki był Dariusz Socha. W przygotowaniu ucieczki i samej ucieczce uczestniczyło oprócz Sochy jeszcze 4 więźniów z jego celi. Byli to recydywiści z wyrokami za włamania, kradzieże i bójki. Na wolność wydostali się tunelem prowadzącym na zewnątrz więzienia. Tunel miał długość 20 metrów i szerokość 70 cm. Na całej długości był oświetlony i miał specjalny system wentylacyjny. Wykopanie go metalowymi łyżkami i metalowymi miskami zajęło więźniom 2,5 miesiąca.
Ziemię i gruz wydobyty z tunelu pakowali do worków uszytych z prześcieradeł i chowali pod łóżkami. Zanim jednak doszło do wynoszenia wykopanej ziemi trzeba było rozbić betonową podłogę w celi, żeby móc dalej robić podkop. Dariusz Socha wykorzystał do tego przyniesiony z więziennej siłowni 15-kilogramowy obciążnik, czyli metalowe koło nakładane na gryf sztangi. Wyniósł je z siłowni schowane pod bluzą. Następnego dnia Socha odwrócił uwagę strażnika więziennego, a koledzy rozbili posadzkę i później zabrali się za wykonywanie podkopu. Nie było trudno, bo potwierdziły się wcześniej zebrane przez Sochę informacje, że pod kilkunastocentymetrową warstwą betonu znajdowała się już ziemia.
Z kuchni w której pracował Socha przynosili worki do których pakowali ziemię wykopaną w tunelu. Więźniowie pracowali tylko nocami, natomiast w dzień dziura w podłodze była przykryta blachą i linoleum.
Żeby zmylić strażników i uśpić ich czujność w związku z odgłosami jakie dochodziły z celi więźniowie z celi nr 5 udawali, że pędzą bimber, co było bardzo popularnym zjawiskiem w tym czasie w Zakładzie Karnym w Dębicy. O pędzeniu bimbru wiedzieli strażnicy i przymykali na to oko. Żeby jeszcze bardziej uwiarygodnić, że to zjawisko ma miejsce także w celi nr 5 Socha zdobył nawet trochę bimbru i wysmarował nim drzwi od wewnątrz, żeby w pomieszczeniu czuć było specyficzny alkoholowy zapach.
Wykopanie pierwszego metra tunelu o szerokości 70 cm zajęło więźniom jeden tydzień. Zapełnione ziemią worki przemycali do łaźni i tam spuszczali wszystko do kanalizacji. Mimo, że na spuszczanie w ubikacji dziesiątków worków z ziemią szły hektolitry wody nikt z zarządzających więzieniem tego nie zauważył.
Jak mówił w jednym z wywiadów Dariusz Socha bali się jak cholera, że ich wykryją, że tunel się zawali, że zabraknie w nim tlenu.
Problem stanowił także pies wartowniczy, owczarek niemiecki, który przemieszczał się po pasie zieleni, oddzielającym budynek więzienia od muru. Pies kręcił się także pod oknem ich celi i istniało ryzyko, że w końcu zwęszy, że coś się u nich dzieje. Żeby temu zapobiec Socha tak długo strzelał z własnoręcznie zrobionej procy w tego psa, aż zwierzę przestało zapuszczać się w tamten rejon trawnika.
Po 2,5 miesiąca zakończyli drążenie tunelu i wydostali się na zewnątrz w celi zostawiając kartkę „Przepraszamy za bałagan”. W celi zostawili pod łóżkami, w ubikacji, w szafach i gdzie się tylko dało worki pełne piasku, których już nie spuścili do kanalizacji. Na łóżkach każdy z uciekinierów ułożył kształt człowieka z ziemi i przykrył kocem dla niepoznaki.
W noc ucieczki biegli po torach kolejowych z Dębicy do Tarnowa. Pędzili ile tchu w piersiach. Po trzech godzinach, około piątej nad ranem pokonali ponad 30 kilometrów i dotarli do Tarnowa.
Ucieczkę więźniów zauważono dopiero następnego dnia podczas obchodu, kiedy w celi nr 5 strażnicy zastali tylko jednego więźnia. Policja, listy gończe. Panika.
Informacje dotarły do mediów i wybuchł skandal. Wszyscy zadawali sobie pytanie jak ze strzeżonego na co dzień przez 160 strażników więzienia mogło niezauważenie uciec 5 więźniów i jak to się stało, że nikt nie zauważył drążonego przez 2,5 miesiąca tunelu.
Socha ujęty został po miesiącu od ucieczki w Krośnie. Wydał go kolega, którego skusiła nagroda wyznaczona przez policję. Za ucieczkę dostał dodatkowo 1,5 roku odsiadki w Zakładzie Karnym w Nowym Wiśniczu, gdzie rok spędził w izolatce, bez kontaktu z innymi ludźmi. Po roku w izolatce Socha przeszedł przemianę. Podjął naukę, zdał z wyróżnieniem maturę. Więzienie opuścił w wieku 37 lat.
Pozostali uciekinierzy również zostali schwytani i ponownie osadzeni w zakładzie karnym.
Po ucieczce 5 więźniów wymianie uległ skład ponad 30 procent kadry Zakładu Karnego w Dębicy. Kilku strażników więziennych usłyszało wyroki od 1,5 – 3 lat za niedopełnienie obowiązków zawodowych. Ponadto zostały znacząco zaostrzone procedury i zwiększono częstotliwość kontroli w celach.
Pokłosiem słynnej ucieczki z dębickiego więzienia było także nakręcenie przez służbę więzienną filmu instruktażowego, który miał pomóc w uniknięciu podobnych sytuacji w przyszłości.
Po latach telewizja TVN zrobiła materiał o tej ucieczce, którego obszerną część stanowi rozmowa z Dariuszem Sochą – inicjatorem i mózgiem całej ucieczki.
Całość odcinka serii „Cela nr” o ucieczce z dębickiego więzienia można obejrzeć na player.pl pod adresem: https://player.pl/programy-online/cela-nr-odcinki,1001/odcinek-11,dariusz-socha,S00E11,15225.html