Trudno zrozumieć sytuację, iż w XXI wieku kwestią, z którą nie potrafi sobie poradzić gmina Pilzno jest uregulowanie gospodarki wodno-ściekowej i wybudowanie na miejscu porządnej oczyszczalni ścieków oraz skanalizowanie przy okazji części Machowej i Lipin. Na całe przedsięwzięcie potrzeba około 50 milionów złotych. To niemało. Ale warto pamiętać, że Pilzno, znajdując się w województwie podkarpackim, ma – jako region tak zwanej „ściany wschodniej” – dostęp do dużo większych pieniędzy unijnych choćby na działania służące ochronie środowiska czy budowie nowoczesnej infrastruktury, niż na przykład sąsiednia Małopolska.
Gdzie zatem leży problem? Czy w braku dialogu na linii władze – mieszkańcy, czy w opieszałości urzędu, któremu jakoś niespieszno do pisania wniosków? A może z braku pieniędzy na wkład własny? Trudno jednoznacznie stwierdzić.
Niezaprzeczalne jest jedno. Sprawa od lat tkwi w martwym punkcie. A cierpliwość przede wszystkim lokalnych biznesmenów, którzy utrzymują miejsca pracy jest już mocno nadszarpnięta. Nie chcą wypowiadać się pod nazwiskiem, żeby – jak twierdzą – nie dolewać benzyny do ognia. Są natomiast skorzy zaoferować gminie daleko idącą pomoc. Również tę finansową. Czekają na odzew z drugiej strony.
Pięć lat o niczym
Batalia o budowę oczyszczalni ścieków z prawdziwego zdarzenia w gminie Pilzno trwa prawie pół dekady. Ta, która działa obecnie, za kilka lat okaże się kompletnie niewydolna. Ale na razie nie ma żadnych konkretnych rozwiązań. Są jakieś spotkania, nawet na szczeblu urzędu marszałkowskiego, trwa wymiana korespondencji. Czasem pojawią się deklaracje. I… to właściwie wszystko. Bo kiedy jakiś czas temu sprawa stanęła na sesji, radni wniosek o realizację tej inwestycji odrzucili.
– Mamy do czynienia z kompletnym brakiem myślenia kreatywnego. Rozumiem, że więcej szumu medialnego jest zawsze wokół przekazania wozu strażackiego czy otwarcia hali gimnastycznej. A kanalizacja jest „niemedialna”, choć efekty są. Ale pod ziemią. Tak poważnego problemu nie załatwimy prowizorką. Tu trzeba myślenia ponadkadencyjnego, bo to będzie służyło nam na lata i skorzystają na tym wszyscy. Tak mieszkańcy, jak i miejscowy biznes – mówi jeden z pilzneńskich samorządowców.
Region się degraduje
Brak uregulowania gospodarki wodno-ściekowej w gminie Pilzno ma także konkretne przełożenie na rozwój gospodarczy tego regionu. Mówiąc wprost, od dłuższego czasu potencjalni inwestorzy omijają ten teren szerokim łukiem.
– Proszę popatrzeć, jest piękny teren niedaleko Strzegocic. To blisko dwadzieścia hektarów, gdzie spokojnie można byłoby założyć i z powodzeniem prowadzić interesy. Skorzystaliby na tym wszyscy. Nowe miejsca pracy, przychód dla gminy, dobra prasa, że jesteśmy przychylni ludziom z inicjatywą. Same plusy. Ale kto panu tu przyjdzie, skoro nie ma kanalizacji i działki są nieuzbrojone? – rozkłada bezradnie ręce jeden z lokalnych przedsiębiorców.
Ostali się jedynie ci, którzy swoje biznesy w tym miejscu prowadzą od lat. To wspomniany „Taurus”, duże firmy transportowe jak „Omega” i „Ams Truck”, czy hotelarze i przedstawiciele branży gastronomicznej. Nie chcą stąd odchodzić, chcą płacić podatki w gminie Pilzno, bo w większości prowadzą firmy rodzinne.
Prywaciarz chętnie się dorzuci
Od 1989 roku w gminie Pilzno działa między innymi firma „Taurus”, której znakiem rozpoznawczym są golonki i wędliny. Siłą rzeczy produkuje ona dużo odpadów i ścieków, które wymagają utylizacji i oczyszczenia.
– To trudne do uwierzenia, ale od 32 lat wożę ścieki do Tarnowa. Samochodami. Dziennie to około 70 m sześciennych, a drugie 70 metrów sześć. wożę do Pilzna na oczyszczalnię Taurusa i podczyszczone ścieki oddajemy do oczyszczalni gminnej. Za jeden metr muszę zapłacić 34 złote. Do tego amortyzacja auta, pensja kierowcy. Już nie mówię o zanieczyszczaniu powietrza spalinami. Budowa oczyszczalni z prawdziwego zdarzenia byłaby dla mojej firmy czymś świetnym. Deklaruję niemałą partycypację w kosztach. To mogłoby być nawet 2 miliony złotych. Dałbym więcej, ale z powodu pandemii dość mocno spadły mi obroty – mówi właściciel firmy Stanisław Jarosz.
Wtórują mu inni lokalni przedsiębiorcy. Ze swojej kasy chcą sfinansować między innymi wszelkie niezbędne analizy.
Ucywilizowanie kwestii środowiskowych w gminie ma szereg zwolenników. Także wśród decydentów na szczeblu województwa i lokalnych działaczy społeczno-samorządowych. Nie jest tajemnicą, że całemu przedsięwzięciu mocno kibicuje marszałek podkarpacki Władysław Ortyl, można liczyć na mocny lobbing w Warszawie ze strony posła Fryderyka Kapinosa. Całej sprawie bacznie się przyglądają i ściskają kciuki sołtysi.
Chęć pomocy deklarują też Tarnowskie Wodociągi, które mają mocno rozbudowaną sieć, między innymi w rejonie Machowej. Są skłonne pociągnąć rury do samego Pilzna.
– Jest to absolutnie realne zadanie, bez problemów moglibyśmy odbierać część ścieków – deklaruje prezes spółki Tadeusz Rzepecki.
Co na to samorząd?
Władze Pilzna deklarują chęć rozwiązania problemu. Widzą jednak kilka poważnych przeszkód.
– Na rozbudowę oczyszczalni potrzebowalibyśmy 18 milionów złotych. Moglibyśmy starać się o dofinansowanie z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Dostalibyśmy od marszałka góra 4 miliony złotych. Resztę musielibyśmy wysupłać sami. Ale cały czas rozmawiamy – mówi burmistrz Pilzna Ewa Gołębiowska.
Jednak to nie jedyny problem, który trzeba rozwiązać.
– Proszę zwrócić uwagę, jak zabudowany jest odcinek między Machową a Pilznem. Dobrze, można byłoby wybudować 8-kilometrową rurę do głównego kolektora i przepychać ścieki w kierunku Tarnowa. Koszt? Myślę, że około 4 milionów złotych. W tej chwili dopłacamy do gospodarki wodno-ściekowej milion złotych rocznie. Przed nami modernizacja sieci wodociągowej. Szukamy 10 milionów złotych. A jeśli pan Stanisław Jarosz chce dać dwa miliony, to za te pieniądze zbuduje u siebie podczyszczalnię i będzie po sprawie. W jednym się zgadzamy. Temat nie jest łatwy – dodaje wiceburmistrz Krzysztof Krawiec.
– Jest podprowadzona rura odpowiedniej długości, zakończona przepompownią przy granicy Pogórskiej Woli i Machowej. Cieszę się przy okazji z bardzo dobrej współpracy z wójtem Skrzyszowa Marcinem Kiwiorem – ripostuje Jarosz. I ma nadzieję, że mimo wszystko problem wreszcie uda się rozwiązać.
Łukasz Winczura
Artykuł pochodzi ze strony internetowej Tygodnika Temi. https://www.temi.pl/region/pilzno-oczyszczalnia-sciekow-potrzebna-od-zaraz/