Jasna Góra również przed wojną była celem pielgrzymek mieszkańców poddębickich wiosek. Często oszczędzali oni na tę wyprawę kilka lat, aby móc stanąc przed Cudownym Obrazem. Oprócz doznań duchowych wielu z nich po takiej podróży wspominało jedną rzecz – ogromny ból stóp! Do Częstochowy jechali ubrani w najlepsze stroje, a na nogi zakładali buty – bo jakże inaczej stanąć przed Najświętszą Panienką! Tymczasem większość swojego życia chodzili boso, dlatego ich stopy były zrogowaciałe, szerokie i nienawykłe do noszenia obuwia!
![](https://ziemiadebicka.pl/wp-content/uploads/2023/08/3_1_0_9_811_226756-1024x801.jpg)
Jeszcze nie tak dawno na poddębickich wioskach duża część mieszkańców chodziła boso i to wcale nie z biedy, ale z wygody.
-Latem jak przyjeżdżało się na wakacje do babci to przez kilka tygodni biegałem bez butów. Początkowo nogi były delikatne i wrażliwe, ale po kilku dniach skóra twardniała i trawa, piasek czy żwir nie robiły na mnie wrażenia – wspomnia wakacje u babci na poddębickiej wsi pan Mateusz Goraj. W domu u niej wszyscy chodzili na bosaka, nawet do kościoła wędrowali bez butów, trzymając je w ręce. Obuwie zakładali przed wejściem do świątyni i tam okropnie się mordowali, żeby wystać całą mszę. Po jej zakończeniu z ulgą ściągali buty z nóg i do domu wracali na bosaka. Mówili, że tak jest wygodniej, że lepiej się czują jak stopy są wolne.
![](https://ziemiadebicka.pl/wp-content/uploads/2023/08/3_1_0_9_809_226745-1024x677.jpg)
Marzeniem każdego bez wyjątku katolickiego mieszkańca przedwojennej wsi, była pielgrzymka do Częstochowy. Kult Jasnej Góry był na dzisiejszym Podkarpaciu ogromny. Na taką podróż oszczędzano latami, a o łaskach jakie doznawali pielgrzymi w Częstochowie opowiadano w długie zimowe wieczory.
-Moja babcia z wielkim przejęciem opowiadała mi o swojej jedynej pielgrzymce do Częstochowy. Była wielką czcicielką Matki Boskiej Częstochowskiej, codziennie modliła się na różańcu. Gorącą wiarę zaszczepiła jej mama jak i też pragnienie odwiedzenia tego świętego miejsca. Babcia urodziła się w 1903 roku, a do Czestochowy wybrała się gdy była już mężatką około roku 1925. Patrząc na stacje drogi krzyżowej, myślała, że to są prawdziwi ludzie którzy zostali wynajęci do takiej roli. Spytała nawet jednego z zakonników ile im płacą za taką pracę. Ten powiedział jej, że są to rzeźby, a ona nie mogła wyjść z podziwu, że rzeźba tak przypomina człowieka – opowiada pan Mateusz. Moja babcia była prostą kobietą, skończyła tylko pierwszą klasę szkoły podstawowej i musiała iść na służbę.
![](https://ziemiadebicka.pl/wp-content/uploads/2023/08/3_1_0_11_3061_246046-1024x794.jpg)
Chociaż na codzień mieszkańcy wsi chodzili boso i skromnie odziani do Częstochowy jeźdzli w odświętnych strojach. Wyciągano ze skrzyń trzymane tylko na specjalne okazje suknie, chusty, koszule i kaftany oraz buty. Ich nogi nie były przyzwyczajone do obuwia. Były rozczłapane, szerokie i zrogowaciałe. Założenie butów było prawdziwym poświęceniem. Z reguły były one nowe, mało używane więc cisnęły stopy, ale nikt nie odważyłby się stanąć przed Cudownym Obrazem boso.
„Przy jednej ze stacji drogi krzyżowej zobaczyłem grupkę, która nie była w stanie iść dalej. To nie serca im osłabły, lecz buty zawiodły – buty, do których nie byli przyzwyczajeni, bo po raz pierwszy w życiu przez kilka godzin z rzędu mieli je na nogach. Nic więc dziwnego, że krzepkie przyzwyczajone do swobody stopy się zbuntowały. Trzy lata oszczędzali na tę podróż” – opisuje swoje spostrzeżenia z pobytu na Jasnej Górze w świetnej książce pt. ” Rowerem przez II RP” Bernard Newman.
Wspomina też o łajdakach żerujących na biednych wieśniakach, którzy w wielką bezczelnością przypinali im jakieś tandetne „pamiątki”.
„Pamiątki, czyli bezwartościową tandetę, sprzedawano dziesięć lub sto razy drożej. Koszmarne reprodukcje Madonny wyciągały połowę rocznych oszczędności z kieszeni uczciwego człowieka. (…) Niedobrze mi się robiło, gdy zobaczyłem tych szalbierzy sprzedających „srebrne” świeczniki prostaczkom, którym nawet przez myśl nie przeszło, by zwątpić w uczciwość bliźnich – zwłaszcza w tym świętym miejscu” – pisze w swoich wspomnieniach Bernard Newman.
-Nie wiem, czy moja babcia dawała się nabierać na tego typu zakupy, bo nigdy mi o tym nie mówiła. Tamta pielgrzymka pozostawiła niezatarte wspomnienia w jej życiu. Do końca swoich dni była wielką czcicielką Matki Boskiej Częstochowskiej. Przeżyła 94 lata – kończy swoje wspomnienia jej wnuk Mateusz. Boso chodziła do swoich 85 urodzin, potem choroba zmusiła ją do noszenia butów.