Previous slide
Next slide
Previous slide
Next slide

Jak murarze z Bobrowej nie chcieli pić bimbru ze szklanek z grubego szkła

Powszechnie wiadomo, że najlepsi tynkarze byli w Bobrowej, cieśle w Niedźwiadzie, a murarze w Wiewiórce. Zasłużoną sławą cieszyli się elektrycy, hydraulicy czy dekarze z Zawady, Latoszyna i Stasiówki. W czasach PRL-u dobry fachowiec był cenniejszy niż złoto, co wiedzieli wszyscy budujacy w tamtych czasach własne domy. Jednak specyficznymi zwyczajami zasłynęli tynkarze z Bobrowej.

Budowa każdego domu, zanim nie wymyślono płyt gipsowo-kartonowych, nie mogła się obyć bez udziału tynkarzy. Trzeba było o nich zadbać, zapewnić materiały potrzebne do pracy oraz wyżywienie i coś mocniejszego. Wódka była wówczas nieosiągalna w sklepach w wolnym handlu, a kartkowe przydziały wynosiły ledwie skromne pół litra na osobę w miesiącu. Za tak symboliczną ilość domu się nie wybuduje – wiedział o tym każdy, kto w tym czasie zajmował się budownictwem.

W rejonie Brzezin, za Ropczycami, byli jednak fachowcy, którzy specjalizowali się w potajemnej produkcji znakomitej jakości trunku. Robiono to w ukryciu, bo władza ludowa z równym zaangażowaniem zwalczała opozycję polityczną, handlarzy walutą oraz bimbrowników.

Wyprawa do Brzezin po bimber to nie były zakupy w supermarkecie. Trzeba było być poleconym, lub wiedzieć jak dotrzeć do kogoś kto zna kogoś, a ten może wiedzieć że jest gdzieś ktoś co może pomóc. Konspiracja w tym zakresie była perfekcyjna, bo za „nielegalne wytwarzanie” wyroki były surowe.

Pewien razu jeden z budujących dom wybrał się do Brzezin z zamiarem nabycia tego poszukiwanego lokalnego produktu. Zakupy udały się znakomicie i kilka butelek mocnego bimbru trafiło na budowę. Na zakończenie pracy tynkarzy trunek został rozlany do szklanek, ale ku zdumieniu gospodarza, murarze oświadczyli, że nie będą pić. Nie chodziło im o to, że nie będą pić w ogóle, bo napić się chcieli, ale nie będą pić ze szklanek z grubego szkła! Grube szkło wzięto z przezorności, żeby przypadkiem się nie rozbiło i do nich rozlano bimber. Ale tynkarze oświadczyli, że z grubego szkła oni nie piją! Cóż było robić? Przyniesiono inne szklanki i dzień pracy na budowie zakończył się zgodnie z tradycją. Tynkarze pochodzili z okolic Bobrowej, a na swojej robocie znali się bardzo dobrze. Tylko mieli takie swoje zwyczaje.

Zapobiegliwością też było, że tynkarzy nie częstowano trunkiem w czasie obiadu, czy śniadania bo wtedy robota mogła nie pójść dobrze. Ale wieczorem, po skończonym dniu było to obowiązkowe. Do rana tynkarze dochodzili już do siebie i rankiem mogli znów przystąpić do pracy. Wykonane przez nich tynki były gładkie i proste i bardzo dobrej jakości. W wybudowanych wówczas domach służą do dziś.

Podziel się z innymi

Shares

Więcej informacji...

My i nasi partnerzy uzyskujemy dostęp i przechowujemy informacje na urządzeniu oraz przetwarzamy dane osobowe, takie jak unikalne identyfikatory i standardowe informacje wysyłane przez urządzenie czy dane przeglądania w celu wyboru oraz tworzenia profilu spersonalizowanych treści i reklam, pomiaru wydajności treści i reklam, a także rozwijania i ulepszania produktów. Za zgodą użytkownika my i nasi partnerzy możemy korzystać z precyzyjnych danych geolokalizacyjnych oraz identyfikację poprzez skanowanie urządzeń.

Kliknięcie w przycisk poniżej pozwala na wyrażenie zgody na przetwarzanie danych przez nas i naszych partnerów, zgodnie z opisem powyżej. Możesz również uzyskać dostęp do bardziej szczegółowych informacji i zmienić swoje preferencje zanim wyrazisz zgodę lub odmówisz jej wyrażenia. Niektóre rodzaje przetwarzania danych nie wymagają zgody użytkownika, ale masz prawo sprzeciwić się takiemu przetwarzaniu. Preferencje nie będą miały zastosowania do innych witryn posiadających zgodę globalną lub serwisową.