Szlakiem dębickich tajemnic – historia drewnianego krzyża na budynku piekarni Roztoczyńskich

W Dębicy naprzeciwko kościoła świętej Jadwigi na budynku piekarni Roztoczyńskich znajduje się drewniany krzyż. Niewielu zna jego historię, a sięga ona czasów pierwszej wojny światowej. Dla wielu rannych żołnierzy przebywających w lazarecie przy dzisiejszej ulicy Cmentarnej był on ostatnią rzeczą, którą widzieli.

Dzień 28 czerwca 1914 roku wydawał się być dla mieszkańców Dębicy i okolic kolejną spokojną niedzielą, kiedy można było odpocząć po kilku dniach pracy, zazwyczaj w polu przy upalnym słońcu. Całe wioski i miasta schodziły się na msze do pobliskich kościołów, po czym ludzie spotykali się w domach i rozmawiali ze sobą bądź stołowali się u żydowskich karczmarzy, którzy mieli swoje święto dzień wcześniej i tego dnia pracowali. Żaden z nich nie spodziewał się, że to właśnie ta niedziela da początek największemu i najkrwawszemu konfliktowi zbrojnemu w dziejach świata, w którym zginą miliony ludzi, a jeszcze więcej odniesie rany. Dla wielu z nich były to ostatnie dni, kiedy widzieli swoich ojców, synów i mężów, którzy niedługo mieli wyruszyć na front, by walczyć za habsburską monarchię.

Strzały, które zmieniły bieg historii
Wszystko to rozpoczęło się w Sarajewie, dzisiejszej stolicy Serbii, gdzie następca tronu austriackiej monarchii – aryksiąże Franciszek Ferdynand wraz ze swoją małżonką składali tego dnia wizytę. Powszechnie lubiany i szanowany władca – Franciszek Józef miał już 84 lata, w związku z czym w najbliższych latach spodziewano się jego śmierci, przez co postać arcyksięcia była szczególnie ważna dla monarchii. W Serbii natomiast już od dawna panowały nastroje nacjonalistyczne, a wiele Serbów nienawidziło panującej nad nimi monarchii i marzyli o swoim własnym, niepodległym państwie. Kiedy książe razem z małżonką jechali automobilem wzdłuż ulic Sarajewa wśród rozentuzjazmowanego tłumu, około 10.50 padły strzały, wskutek których obydwoje zginęli na miejscu. Zamachowcem był 19-letni serbski nacjonalista Gawriło Princip, który chcąc zadziałać w interesie swojego narodu, nieświadomie rozpętał piekło, w którym pogrążyła się Europa przez następne 4 lata.

Dębica dowiaduje się o zamachu
Następnego dnia, gdy telegrafy doniosły depesze informujące o śmierci następcy tronu, w Dębicy została zwołana sesja nadzwyczajna Rady Miejskiej, na której uchwalono adres do Franciszka Józefa wyrażający głęboki żal z powodu śmierci arcyksięcia i jego małżonki, który następnie przekazano do starostwa w Ropczycach. Natomiast w kościele i synagodze odbyły się żałobne nabożeństwa za dusze zabitych, w których udział wzięła cała Rada Miejska oraz młodzież szkolna. Na wszystkich państwowych budynkach wywieszono również żałobne flagi. Mieszkańcy Dębicy z zaciekawieniem śledzili doniesienia prasowe i dyskutowali nad możliwymi następstwami tego zamachu.

Kiedy równy miesiąc później, 28 lipca 1914 roku Austria wypowiedziała Serbii wojnę w odpowiedzi na odrzucenie ultimatum, które Serbowie uważali za upokarzające, dębiccy politycy myśleli że będzie to tylko konflikt lokalny, który zostanie szybko zakończony zwycięsko przez Austro-Węgry. Zaniepokojenie w mieście wzmogło się, kiedy prasa doniosła o ogłoszonej w Rosji mobilizacji, która wstawiła się za Serbią wypełniając sojusznicze zobowiązania oraz wypowiedzeniu Rosji wojny przez Niemcy, które dokonały tego samego. Niedługo później po stronie Rosji i Serbii opowiedziały się również Francja i Wielka Brytania. W wyniku efektu domina w nieco ponad miesiąc po zamachu, związane różnymi sojuszami najważniejsze europejskie państwa, powypowiadały sobie nawzajem wojnę, dzieląc się dwa bloki – państwa centralne i ententę. Obydwie strony przekonane o swojej potędze liczyły na szybką wygraną, a żołnierzy zapewniano że na święta będą w domu.

Polacy ochoczo ruszają na front, wierząc w niepodległość
Mobilizację w Austro-Węgrzech ogłoszono 31 lipca 1914 roku. Obwieszczenia razem z odezwą do cesarza rozwieszono we wszystkich najbardziej ruchliwych punktach Dębicy – na kościele, synagodze, poczcie oraz dworcu kolejowym. Początkowo mieli być to tylko mężczyźni od 21. do 37. roku życia, ale później w miarę rozwoju wydarzeń i eskalacji między stronami do poboru wezwano wszystkich w wieku od 19 do 50 lat. Mobilizacja przebiegła wyjątkowo sprawnie, albowiem karty mobilizacyjne były wcześniej przygotowane i złożone u naczelników gmin. Monarchia potraktowała Polaków uczciwie wobec rozpoczynającego się konfliktu i wypłaciła rodzinom powołanych wypłatę zapomóg z kas państwowych, a za przejęte konie i zaprzęgi również wypłacono odszkodowania. Wówczas wszyscy trzej zaborcy zaczęli obiecywać Polakom większą suwerenność, a nawet własne państwo po wygranej wojnie, byleby tylko walczyli w ich interesie.

Zmobilizowani mężczyźni z Dębicy i okolic kierowani byli kierowani głównie do Rzeszowa, gdzie formowano oddziały. Kobiety żegnały z płaczem na dworcu swoich mężów, synów i ojców wiedząc że mogą ich widzieć po raz ostatni. Sztab generalny nie dowierzał, że Polacy tak lojalnie podporządkowują się rozkazom mobilizacyjnym. Spodziewano się nawet masowej dezercji, a okazało się, że maszerują oni dzielnie na wojnę za cesarza, licząc na jej szybki koniec, zwycięski dla Austrii. Wiele z nich uznało tę wojnę bowiem za sprawę narodową i panowało wśród nich, słuszne jak się potem okazało przekonanie, że w jej wyniku powstanie niepodległe państwo polskie.

Pierwsze dni Wielkiej Wojny w Dębicy
W pierwszych dniach wojny przez Dębicę przemieszczała się I armia generała Wiktora Dankla, która zajęła gmach gimnazjum im. Franciszka Józefa, dzisiejsze I Liceum imienia króla Władysława Jagiełły. Początkowo budynek był sztabem tejże armii, a następnie został przekształcony w koszary. Dębickie kobiety zrzeszone w Czerwonym Krzyżu wraz z młodzieżą szkolną zorganizowali na dworcu kolejowym punkt sanitarny oraz kantynę, aby nieść pomoc żołnierzom. Armia ta w dniach od 23 do 25 sierpnia rozegrała zwycięską bitwę, między innymi w wyniku której Rosjanie rozpoczęli odwrót na Lublin i Hrubieszów. Na południu natomiast inicjatywę przejęłą Rosja, która uderzyła pod Krasnem i nad Złotą Lipą zadając austriackiej armii dotkliwą kleskę, po czym Rosjanie rozpoczęli marsz na San.

Koszmar wojny daje się we znaki
W dniach tych bitew przez Dębicę bez przerwy toczyły się pociągi z rannymi żołnierzami. Wtedy ujawnił się też brak odpowiedniego zaplecza medycznego frontu, który powodował niepotrzebne cierpienie tysięcy ludzi. Szpitale i punkty opatrunkowe nie były odpowiednio przygotowane na taką ilość poszkodowanych oraz brakowało wszelkiego rodzaju materiałów sanitarnych i lekarstw. W wagonach pociągów wracających z frontu unosił się odór gnijących ran, krwi, moczu oraz kału. W takich warunkach rozprzestrzeniały się epidemie tyfusu oraz czerwonki, które zwiększały i tak ogromną śmiertelność wśród rannych. Sytuacji nieszczęśników nie poprawiały również upały, podczas których koszmar ten miał miejsce. Pomoc, którą niosły kobiety z Czerwony Krzyża przynosiła ulgę rannym, jednak nie mogła zastąpić fachowej lekarskiej opieki. Niemieccy lekarze, którzy mieli zajmować się cierpiącymi żołnierzami charakteryzowali się nieludzką postawą i często traktowali ich jak bydło, nie wykazując szczególnej chęci do opieki nad rannymi.

W Dębicy uruchomiono szpital wojskowy, gdzie leczono rannych żołnierzy. Mieścił się on przy dzisiejszej ulicy Cmentarnej. Przewinęło się przez niego setki, jeżeli nie tysiące rannych żołnierzy. Jednym z nich był Jerzy Żuławski, który zmarł w wyniku odniesionych ran. Jego mogiła znajduje się na Cmentarzu Wojskwym w Dębicy. Na jednej ze ścian tego szpitala wisiał drewniany krzyż. Nie jest znany jego autor. Dla wielu umierających żołniery był on ostatnim widokiem jaki ujrzeli na tym świecie.

Miejsce dawnego entuzjazmu i nadziei na niepodległość zajął powszechny smutek i obawa o los najbliższych. Do coraz większej ilości rodzin dochodziły telegramy z tragicznymi informacjami o śmierci ich mężów, synów i ojców na polu walki. Ginęli oni od kul, granatów, artylerii, gazu, pułapek czy bagnetów. Ludzkość doskonaliła sposoby zabijania na niespotykaną wcześniej skalę. Śmierć nigdy nie była aż tak powszechna i masowa. Przed wcześniej rozentuzjazmowanymi ludźmi rysowało się prawdziwe oblicze wojny.

Wkrótce w Dębicy kupcy i handlarze zaczęli ukrywać swoje towary, zamykać sklepy i wyjeżdżać miasta. Ceny wszystkich podstawowych produktów drastycznie poszybowały w górę i zaczęło wszystkiego brakować, w tym jedzenia. Oprócz żałoby z powodu śmierci najbliższych ludziom zaczął dokuczać również głód.

Miasto przechodzi z rąk do rąk
We wrześniu 1914 roku ustały transporty z rannymi, a ich miejsce zajęły pociągi z działami, amunicją, wszelkimi materiałami wojennymi oraz z żywnością. Drogę od strony Mielca i Ropczyc przemierzały konne tabory wojskowe, kierując się na zachód. Austriacka armia pod naporem Rosjan zmuszona była się wycofać. 20 września 1914 roku większość ludności cywilnej z burmistrzem na czele opuściło miasto. Cztery dni później do miasta wkroczyli Rosjanie, którzy od razu dopuścili się grabieży domów i sklepów z wszystkiego co zostało na miejscu. Rosyjska armia utworzyła wojskową komendę miasta oraz sztab korpusu i koszary wojskowe w tym samym budynku, co wcześniej Austriacy – w dzisiejszym budynku I Liceum Ogólnokształcącego im. króla Władysława Jagiełły.

Okupacja nie trwała jednak długo. 1 października Austro-Węgry rozpoczęły ofensywę z kierunku Krakowa na Dęblin i już 4 dni później miasto z powrotem znalazło się pod kontrolą habsburskiej monarchii. Budynek dzisiejszego I Liceum z powrotem stał się miejscem stacjonowania wojska austriackiego, a do miasta powróciła znaczna część jego mieszkańców. Na tamten moment miasto pozostało nietknięte, gdyż Rosjanie nie stawiali oporu i sprawnie się wycofali. Stan ten nie utrzymał się jednak długo. Front cały czas dynamicznie się zmieniał i nieco ponad miesiąc później, 9 listopada 1914 roku do miasta z powrotem wkroczyły wojska rosyjskie.

Okupacja miasta przez Rosjan miała o wiele łagodniejszy charakter niż miało to miejsce wcześniej oraz później w historii. Wynikało to prawdopodobnie z interesów państwa rosyjskiego, w której szeregach armii walczyli przecież Polacy. Rosyjscy oficerowie informowali ludność polską, że ziemie zaboru austriackiego i niemieckiego zostaną włączone do Królestwa Polskiego. Rosyjska władza mianowała w Dębicy naczelnika miasta, którym został Rosjanin Steinhoj. Zezwolono na uruchomienie szkół powszechnych, a kiedy na potrzeby wojny rekwirowano paszę i zbożę, chłopi otrzymywali odszkodowania. Miejscowi handlarze zaczęli handlować z handlarzami rosyjskimi, co było bardzo korzystne dla obydwu stron. Rosjanie sprzedawali Polakom po taniości żywność, skupując jednocześnie skóry, tekstylia i wyroby zegarmistrzowskie. Od ludności nie ściągano również podatków oraz nie wprowadzono represji za działalność narodową.

Wycofanie się Rosjan i koniec działań wojennych w Dębicy
8 maja 1915 roku pod naporem austriackiej ofensywy Rosjanie zmuszeni byli po raz drugi opuścić miasto. Zastosowali oni wówczas taktykę spalonej ziemi i wycofując się podpalali tak wiele budynków, ile tylko zdążyli. Nie ominęło to również Dębicy, której zabudowa przy Rynku została spalona w 2/3, zniszczonych zostało około 40 domów. Miasto było kompletnie zniszczone, sklepy i zakłady pracy ograbione, brakowało również jedzenia, panowała drożyzna i powszechny głód. Wracający do miasta mieszkańcy zastawali spalone i ograbione domy czy swoje sklepy. Odbudowa miasta postępowała bardzo powoli. Wojna przez następne lata toczyła się dalej, jednak nie dotknęła już w sposób bezpośredni Dębicy.

Po zakończeniu działań wojennych rozebrany został szpital, w którym znajdował się krzyż. Postanowiono, że zawiśnie on na budynku piekarni Roztoczyńskich naprzeciwko kościoła świętej Jadwigi, gdzie znajduje się do dnia dzisiejszego. Jest to jedna z niewielu pozostałości po tym konflikcie w naszym mieście.

Wojna w Dębicy, podobnie jak w całej Europie była czasem bezprawia, grabieży i gwałtów, których to dopuszczała się zarówno armia rosyjska jak i austriacka. Pojawiły się również bandy rabunkowe, które ograbiały dwory, sklepy i ludność wiejską.

Koniec Wielkiej Wojny
W 1917 roku po rewolucji bolszewickiej w Rosji, wycofała się ona z wojny i ówcześni mieszkańcy Dębicy i okolic zasilający szeregi armii austriackiej zostali wysłani by walczyć na zachodzie z Francuzami i Anglikami. Sytuacja cały czas była bardzo trudna i żadna ze stron nie mogła być pewna zwycięstwa. Decydującą zmianą w układzie sił było przyłączenie się do wojny Stanów Zjednoczonych po stronie ententy, które to państwo udzieliło wielu pożyczek Francji i Wielkiej Brytanii, w związku z czym nie mogło pozwolić sobie na ich przegraną. Rozpadająca się austriacka monarchia i II Rzesza, w której wskutek rewolucji obalono cesarza Wilhelma II były pogrążone w takim chaosie, że nie miały wyjścia i 11 listopada 1918 w wagonie kolejowym w Compiègne został podpisany rozejm. O godzinie 11.00 zaczęło obowiązywać zawieszenie broni, a wojska obydwu stron zaczęły się wycofywać ze swoich pozycji.

Konflikt ten doprowadził do ogromnych zmian w ówczesnej Europie. Upadła monarchia austrowęgierska oraz II Rzesza, z których powstało wiele nowych państw narodowych, w tym Polska. Upadł również carat w Rosji, gdzie został wprowadzony komunizm, która to rewolucja miała ogromny wpływ na całą historię XX. wieku. W Wielkiej Wojnie zginęło około 10 milionów ludzi, a drugie tyle zostało rannych, często zostając kalekami do końca życia, a zaangażowanych w konflikt zostało aż 20 państw, w tym nawet Brazylia, Chiny czy Japonia.

Piotr Czuchra

Przy pisaniu artykułu korzystałem z monografii „Dębica. Zarys dziejów miasta i regionu” pod redakcją Józefa Buszki i Feliksa Kiryka.

Dziękujemy że jesteś z nami i zaglądasz na ziemiadebicka.pl:)
Jeśli spodobał Ci się nasz artykuł postaw kawę autorowi.
Serdecznie dziękujemy za wsparcie!

Podziel się z innymi

Shares
Previous slide
Next slide

Więcej informacji...

My i nasi partnerzy uzyskujemy dostęp i przechowujemy informacje na urządzeniu oraz przetwarzamy dane osobowe, takie jak unikalne identyfikatory i standardowe informacje wysyłane przez urządzenie czy dane przeglądania w celu wyboru oraz tworzenia profilu spersonalizowanych treści i reklam, pomiaru wydajności treści i reklam, a także rozwijania i ulepszania produktów. Za zgodą użytkownika my i nasi partnerzy możemy korzystać z precyzyjnych danych geolokalizacyjnych oraz identyfikację poprzez skanowanie urządzeń.

Kliknięcie w przycisk poniżej pozwala na wyrażenie zgody na przetwarzanie danych przez nas i naszych partnerów, zgodnie z opisem powyżej. Możesz również uzyskać dostęp do bardziej szczegółowych informacji i zmienić swoje preferencje zanim wyrazisz zgodę lub odmówisz jej wyrażenia. Niektóre rodzaje przetwarzania danych nie wymagają zgody użytkownika, ale masz prawo sprzeciwić się takiemu przetwarzaniu. Preferencje nie będą miały zastosowania do innych witryn posiadających zgodę globalną lub serwisową.