W czasach gdy zimy w lutym były takie jak powinny być – z mrozem minus 20 i śniegiem po pas dzieciaki z Łysogórskiej większość wolnego czasu spędzały na polu. – Miałam wtedy 12 lat i całe dnie bawiliśmy się na Lauzerze, górce obok Magnolii – mówi pani Mariola. A do szkoły muzycznej jeździliśmy na łyżwach bo na chodnikach był zlodzony śnieg. Nikt się wtedy tym nie przejmował bo jak była zima to musiał być mróz, śnieg i lód na chodnikach. I super się po nim jeździło.
-Nasz czas oprócz zabawy wypełniała nauka, stanie w kolejkach po chleb, mięso i wędliny – wspomina pani Mariola. Codzienne zakupy robiliśmy w sklepie osiedlowym obok szkoły podstawowej nr 6. I szkoła i sklep istnieją do dziś. Tam rano przez pół godziny i po południu po szesnastej można było kupić kostkę masła. Dziś to nie do wyobrażenia. Za to kasza, ryż czy mąka bywały sporadycznie, nie mówiąc o papierze toaletowym który bywał raz na kilka tygodni. Zakupy wówczas to była prawdziwa sztuka przetrwania!
Dzieciaki z Łysogórkiej chętnie korzystały z lodowiska na Świerczewskiego, ale z racji bliskości obiektów KS Wisłoka to tam bywały częstymi gośćmi. Prężnie działały wówczas sekcje zapasów, siatkarska, kolarska i oczywiście piłkarska.
-W okresie stanu wojennego chodziliśmy do kina Kosmos. Często zachodziłyśmy do klubu Wisłoka popatrzeć jak zapaśnicy trenują. I czy Pan Andrzej Skrzydlewski jest na treningu – mówi z nostalgią pani Mariola. To był nasz sąsiad z bloku, zapaśnik. Wysoki, przystojny, uśmiechnięty zawsze z nami rozmawiał.
Pewnego razu podczas stanu wojennego, późnym wieczorem panią Mariolę i jej koleżankę zatrzymał patrol wojskowy.
-Nawet się nie wystraszyłam, bardziej martwiłam się, że mama będzie się niepokoić, że tak późno nie wracam – wspomina to wydarzenie pani Mariola. Mama w domu mówiła żeby ostrożnie chodzić i wracać przed 22, a tu nie zdążyliśmy i zostaliśmy przez patrol wojskowy zatrzymani do kontroli.
Wielką popularnością cieszył się wówczas sklep Centralnej Składnicy Harcerskiej na ulicy Leśnej.
Można tam było kupić części umundurowania harceskiego – mundury, czapki, paski i sprzęt turystyczny. To był jedyny tak sklep w mieście. Tu można było kupić też sprzęt wędkarski – haczyki, żyłki, jakieś kiepskiej klasy wędziska czy kołowrotki.
Pamiętacie te czasy? Zapraszamy do wspomnień na nasz profil FB