To, czego dokonali Ulmowie, było heroizmem, na który nie każdy byłby gotów – przyznają mieszkańcy Pilzna, którzy w swojej parafii przeżywają peregrynację relikwii i obrazu błogosławionej rodziny z Markowej.
Szczególnie bliska jest im postać Józefa, który w Pilźnie uczył się w szkole rolniczej.
Ci, którzy przybyli do kościoła pw. św. Jana Chrzciciela w Pilźnie, by modlić się przy relikwiach i obrazie błogosławionych Ulmów, mówili reporterce RDN Małopolska, że jest to dla nich ogromne przeżycie. – To jest wielka radość, tym, bardziej, że potrzeba teraz takich odważnych ludzi, którzy drugiemu umieją rękę podać. – Ulma to tu był prawdopodobnie w naszym kościele, on był katolikiem z krwi i kości. – Nawet byłam tam w Markowej, byłam na cmentarzu, byłam w kościele, to duże przeżycie, widziałam tam to miejsce, gdzie przechowywali tych Żydów, tą słomę, to wszystko. – To z naszych tu stron nie tak odległych się stało i po prostu chcemy tu uczestniczyć w tych uroczystościach, żebyśmy kiedyś może mogli mieć jakąś łaskę od nich, jak już przejdziemy do wieczności. Oni zginęli śmiercią tragiczną, jak w łonie matki potrafili zabić dziecko, matkę, to wszystko jest dla mnie straszne.
Józef, Wiktoria i siedmioro ich dzieci zostali zamordowani w czasie II wojny światowej za ukrywanie Żydów. Niemcy zastrzelili całą rodzinę 24 marca 1944 roku. Tego dnia zostali zabici także ukrywający się u Ulmów Żydzi.
Pani Krystyna z Pilzna przyznaje, że historia błogosławionej Rodziny Ulmów jest jej szczególnie bliska. Kiedy była dzieckiem, jej rodzice ukrywali nastoletniego chłopaka pochodzenia żydowskiego. – Moi rodzice przechowywali Żyda, długo mieszkał u nas, ten chłopak 17-letni nie zdradził, nie powiedział, gdzie przebywał, jak go Niemcy złapali, nic nie powiedział, gdzie przebywał, bo gdyby powiedział, to byłby koniec z nami. Znęcali się nad nim, to było ogromne bicie, wyrywali mu paznokcie. Tato tylko mówił, przygotujcie się wszyscy na śmierć, zaraz wszyscy pójdziemy i wiem, co to znaczy. Tato jeszcze mówił ‘módlcie się’, mamusia nas tak przygarnęła do siebie, ale nie zdradził nas ten chłopak, nie powiedział, gdzie się przechowywał.
Za ukrywanie Żydów w czasie II wojny światowej karano śmiercią. Często zdarzały się donosy, kto pomaga Żydom, co miało mieć miejsce także w przypadku rodziny Ulmów.
W zeszłym roku rodzina z Markowej, za męczeńską śmierć i heroiczną postawę, została wyniesiona na ołtarze. Męczennicy z Markowej patronują rodzinom, małżeństwom i osobom starającym się o potomstwo.
Nie każdy musi być gotowy na tak heroiczne czyny, jakich dokonali Ulmowie, dziś odwaga może wyrażać się zupełnie inaczej – mówi proboszcz parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Pilźnie. Ks. Andrzej Wolanin przyznaje, że wiele rozmów o bł. Rodzinie Ulmów toczyło się w domach parafian podczas wizyty duszpasterskiej. – Pod kątem Rodziny Ulmów i gotowość poświęcenia, zaryzykowania życiem własnych dzieci dla rodziców była takim problematycznym, małżonkowie przyznali, że rozmawiali ze sobą długo o tym, do czego była zdolna Rodzina Ulmów. Na to też zwróciłem im uwagę, nie wszyscy jesteśmy do heroiczności zobowiązani, ale do prawości, do dobroci, do miłości bliźniego, to już wynika bezpośrednio z naszego nauczania ewangelii i z nauczania Jezusa, a jak byśmy się zachowali w sytuacji skrajnej, nie bardzo jesteśmy w stanie to przewidzieć.
Ks. Andrzej Wolanin zachęca, by wziąć sobie bł. Rodzinę Ulmów za wzór i prosić ich o pomoc w trudnych, życiowych sprawach. – Omadlanie swoich spraw, ile ludzi się dziś martwi o swoje rodziny, o swoją przyszłość, o swoje dzieci, o zagubienie, o przekształcanie się jakiejś obyczajowości w Polsce, no mamy tutaj błogosławioną Rodzinę i ich wstawiennictwa, nie tylko podczas przebytego czuwania i nabożeństwa, ale cały czas możemy ich przyzywać, możemy się z nimi zaprzyjaźnić wręcz i w regularnych naszych modlitwach później wracać i polecać naszych bliskich.
Źródło: Diecezja Tarnowska