Rudy 102! Ileż pokoleń wychowało się na jego pancerzu. Był miejscem gdzie rozgrywało się wielkie dziecięce wojny, w jego cieniu leczono połamane przez dębickie piękności serca, a w latach 90-tych pisano na nim mniej lub bardziej cenzuralne napisy.
Trudno chyba o bardziej charakterystyczny obiekt w historii Dębicy niż czołg na górce w Parku Jordanowskim czyli Rudy 102. Ściągał jak magnez dzieciaków z całego miasta.
Tu, wzorem Czterech Pancernych, toczono wojny z nieprzyjacielem, zawiązywano przyjaźnie i hartowano tężyznę fizyczną. Niektórzy dostąpili nawet możliwości wejścia do środka maszyny przez dolne włazy ale potem je zaspawano.
Aktem niebywałej odwagi i siły było przejście wisząc na obu rękach do końca lufy i zawiśnięcię u jej wylotu. Wielu próbowało, nieliczni tego dokonali. Były też przypadki, że w czasie tego wyzwania ktoś nie dawał rady i upadał na ziemię z wysokości kilku metrów. O wielkich obrażenia mało się słyszało, ale połamane ręce czy zwichnięte nogi nie były rzadkością. Ale cóż znaczyły te rany wobec sławy, którą cieszyli się ci co podejmowali wyzwanie!
Czołg był dostępny dla wszystkich. Nie było zakazów, strażników, kamer. Frajda z możliwości pochodzenia po tym pancernym kolosie była ogromna. Dziś stoi w dębickim muzeum i nie można wejść na pancerz bo broni go z pół setki durnych przepisów, które tego zabraniają.
Czy macie jakieś wspomnienia z Rudym? Ktoś pamięta jak wygląda w środku?
A może są wśród nas ci, którzy weszli kiedyś do środka i przekręcili lufę tak, że wycelowana była w budynek gdzie miała siedzibę Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. Ależ wtedy była afera!
Dzięki uprzejmości Pana Pawła Miłosza prezentujemy Państwu unikalne zdjęcia z czasów, gdy czołg Rudy 102 trafiał właśnie na pagórek do Ogródka Jordanowskiego. Który to mógł być rok?