Na zaproszenie Stowarzyszenia Wspólnota Ziemi Dębickiej w Dębicy przebywa 40-osobowa grupa lwowiaków. Ich obecność w mieście to efekt wizyty członków Stowarzyszenia we Lwowie kilka tygodni wcześniej.
Podczas swojego pobytu we Lwowie delegacja Stowarzyszenia spotkała z metropolitą lwowskim kardynałem Marianem Jaworowskim. Tam też narodził się pomysł zaproszenia do nas na wakacje grupy lwowskich dzieci.
Do Dębicy przyjechało łącznie 40 gości zza wschodniej granicy. 32 dzieci i 8 opiekunów. Dzieci; to duże uproszczenie bo wśród nich byli kilkuletni lwowiacy, jak i dorosłe już prawie osoby, wśród nich bardzo urodziwe panny. Część z nich to już studenci, którzy od października rozpoczną naukę na polskich uczelniach. Nie brakowało również uczniów szkół podstawowych i gimnazjów. Gościnę znaleźli u dębickich rodzin. Na liście goszczących ich osób z samego miasta i okolic (głównie Nagawczyny) nie brak osób o znanych nazwiskach z życia politycznego i gospodarczego. Są również zwykle dębickie rodziny, które odpowiedziały na apele prasowe Stowarzyszenia o przyjęcie lwowiaków pod swój dach.
-Mieliśmy aż nadkomplet zgłoszeń- mówi prezes Stowarzyszenia Stefan Bieszczad. Musieliśmy rozdzielać rodzeństwa, aby jak najwięcej chętnych mogło ugościć naszych rodaków zza wschodniej granicy. I tak część rodzin pozostała na tak zwanej liście rezerwowych.
Goście bardzo chwalili sobie pobyt u dębickich rodzin. Zaskoczeni byli życzliwością, zaufaniem i spontanicznością goszczących ich ludzi. Nie mniej zaskoczone swoimi gośćmi były przyjmujące ich rodziny.
-Przyjęliśmy pod swój dach kilkuletniego chłopca – opowiada matka z jednej z dębickich rodzin. Chłopiec zaskoczył nas zainicjowaniem modlitwy przy stole przed posiłkiem. Zachowanie to nie było niczym sztucznym, takie rzeczy łatwo można wyczuć. U niego było to czymś tak naturalnym jak powiedzenie komuś „dzień dobry” na ulicy.
Goście Stowarzyszenia mieli program kilkunastodniowego pobytu w Dębicy wypełniony po brzegi. Jeden dzień poświęcony był na zwiedzanie miasta. Dębica ogromnie spodobała się lwowiakom, zwłaszcza młodszym. Część z nich chciałaby tu pozostać i uczyć się w polskich szkołach.
-Rozważamy taką ewentualność – zapytany o to odpowiada Stefan Bieszczad. Jest dosyć skomplikowana sprawa, i ze względów formalnych i organizacyjnych. Ale myślę, że sprawie można nadać pozytywny bieg.
Tym bardziej, że kilka lat temu w dębickim ogólniaku uczyła się młoda dziewczyna, Polka zza wschodniej granicy, która potem studiowała w Polsce. Tak więc szlaki są przetarte.
Goście ze Lwowa w święto Matki Boskiej Zielnej byli w Zawadzie gdzie o historii sanktuarium opowiedział im ksiądz Władysław Tokarczyk. Kilka dni wcześniej spotkali się z dębickimi harcerzami na ognisku w lesie na Wolicy jeden dzień spędzili też na zwiedzaniu Krakowa. Wszyscy wspólnie, rodziny przyjmujące gości, sami lwowiacy oraz członkowie Stowarzyszenia spotkali się na wspólnym ognisku w Straszęcinie w ośrodku Borowiec.
Wśród propozycji pojawiających się podczas pobytu gości „zza Buga” w Dębicy znalazła się również taka, aby zaprosić do naszego miasta najstarszych mieszkańców Lwowa. Tych, którzy nigdy samodzielnie nie będą w stanie przyjechać do Polski, a często wolną Ojczyznę widzieli we wrześniu 1939 roku.
– Myślimy nad tym – mówi Stefan Bieszczad. Myślę, że jest w zasięgu naszych możliwości i w ciągu kilku następnych tygodni w tej sprawie zapadną konkretne decyzje.
Za kulisami mówi się, że najbliższe Święta Bożego Narodzenia mogą być dobrym czasem do zaproszenia najstarszych rodaków ze Lwowa do Dębicy. Czas pokaże czy zamierzenia te uda się zrealizować, jednak wiele wskazuje na to, że jest to bardzo realne. Nasi rodacy opowiadają o swoich losach na dzisiejszej Ukrainie. Że są bez pracy, że trudno jest utrzymać siebie i rodzinę. Że kiedyś polskie kościoły ciężko jest odzyskać, a jeżeli władzę już decydują się je otworzyć to często otrzymują je wierni innych wyznań. Skarżą się, że coraz silniej są poddawani przymusowej ukrainizacji, że są nawet próby odprawiania w nielicznych polskich kościołach nabożeństw w języku ukraińskim. Że nie jest im lekko i wciąż liczą na pomoc z Ojczyzny.
Wizyta gości ze Lwowa nie mogłaby odbyć się bez finansowego wsparcia sponsorów. Pobyt w naszym mieście umożliwiła firma Suret ponosząc lwią część kosztów. Również wyrazy uznania należą się restauracji „Stomilanka”, w której codziennie stołują się goście wraz z ich opiekunami oraz właścicielom restauracji „Zaułek”, gdzie odbyła się uroczysta kolacja witająca lwowiaków na Dębickiej Ziemi.
Tuż przed zakończeniem wakacji goście wrócili do swojego miasta. Pożegnanie nie obyło się bez łez i wzruszeń. Praktycznie wszyscy zostali obdarowani przez swoich opiekunów i sponsorów prezentami których ilość zaskoczyła wszystkich. Dla nich wizyta w Dębicy to jak dla nas kilkanaście lat temu odwiedziny Berlina, Wiednia czy Paryża. Z tym, że nam wracać było łatwiej, wszak wracało się do Ojczyzny, dla większości z nich powrót na Ukrainę, chociaż do swojego miasta był trudniejszy niż cokolwiek innego.
Krzysztof Czuchra
Ziemia Dębicka 9/2002