Previous slide
Next slide
Previous slide
Next slide
Previous slide
Next slide

Jak chłopaki z Grabin pobili się z młodzieńcami ze Straszęcina na weselu w Woli Wielkiej

W latach 50. ubiegłego wieku wesela na podkarpackiej wsi były czymś więcej niż tylko uroczystością rodzinną – to były wydarzenia, które na długo zapadały w pamięć. Wesele w Woli Wielkiej, o którym wspomina się w wąskich kręgach do dziś, stało się miejscem nieoczekiwanej konfrontacji pomiędzy młodzieńcami z Grabin i Straszęcina.

Wesele zapowiadało się jak każde inne: muzyka, tańce i stoły pełne jadła. Młoda para, Ania z Woli Wielkiej i Jacek z Grabin, cieszyła się pierwszymi chwilami małżeństwa w otoczeniu rodziny i przyjaciół. Goście zjechali się z całej okolicy, a atmosfera była radosna.

Nie minęło wiele czasu, a na parkiecie zaczęły pojawiać się pierwsze iskry. Chłopcy ze Straszęcina, którzy przyszli na wesele jako znajomi panny młodej, byli dobrze znani z tego, że nie pozwalali sobie „dmuchać w kaszę”. Z kolei drużyna z Grabin, wspierająca Jacka, była równie temperamentna.

Pierwsze spięcia zaczęły się od drobnych docinek. Kiedy któryś z chłopaków ze Straszęcina próbował zatańczyć z druhną, jeden z weselników z Grabin poczuł się urażony. „To nasza impreza, a nie wasz teren!” – miał rzucić ktoś z boku.

Prawdziwym punktem zapalnym okazał się jednak toast, podczas którego jeden z gości ze Straszęcina wzniósł kieliszek, mówiąc: „Za zdrowie panny młodej, żeby nigdy nie żałowała, że wyszła za Jacka!” Niby żart, ale zabrzmiał złośliwie. Słowa te wywołały burzę. „Jak ci coś nie pasuje, to wyjdź za drzwi!” – odpowiedział kuzyn pana młodego. W ciągu kilku minut zaczęły padać wyzwiska, a potem poszły w ruch pięści.

Bójka, która wybuchła, objęła całą salę. Stoły przewróciły się, a potrawy i kieliszki wylądowały na podłodze. Zespół muzyczny próbował grać głośniej, żeby zagłuszyć krzyki, ale szybko zorientował się, że to bez sensu. W ruch poszły krzesła, a nawet jeden z garnków, który przypadkiem znalazł się w pobliżu. Gospodarze próbowali interweniować, ale bójka trwała w najlepsze. Dopiero kiedy jeden z sąsiadów z Woli Wielkiej zagroził, że wezwie milicję, młodzież z obu stron zaczęła się uspokajać.

Choć wesele zostało uratowane, a młoda para dokończyła zabawę w gronie najbliższych, historia tej bójki na długo pozostała w pamięci lokalnej społeczności. Ludzie do dziś wspominają tę noc, pół żartem, pół serio, opowiadając, jak „chłopaki z Grabin pokazali, kto tu rządzi” albo jak „ze Straszęcina nikt nie odpuszcza”. Jedno jest pewne – to wesele stało się nie tylko wydarzeniem towarzyskim, ale i legendą, o której opowiada się przy każdym kolejnym spotkaniu.
Wesela w Woli Wielkiej od tamtego czasu mają dodatkowy etos – przy wznoszeniu toastu trzeba uważać na słowa, a na parkiecie zawsze być gotowym na nieoczekiwane zwroty akcji. 😉

Podziel się z innymi

Shares

Gdzie planujecie spędzić Święta Bożego Narodzenia ?
Previous slide
Next slide
Previous slide
Next slide

Więcej informacji...

My i nasi partnerzy uzyskujemy dostęp i przechowujemy informacje na urządzeniu oraz przetwarzamy dane osobowe, takie jak unikalne identyfikatory i standardowe informacje wysyłane przez urządzenie czy dane przeglądania w celu wyboru oraz tworzenia profilu spersonalizowanych treści i reklam, pomiaru wydajności treści i reklam, a także rozwijania i ulepszania produktów. Za zgodą użytkownika my i nasi partnerzy możemy korzystać z precyzyjnych danych geolokalizacyjnych oraz identyfikację poprzez skanowanie urządzeń.

Kliknięcie w przycisk poniżej pozwala na wyrażenie zgody na przetwarzanie danych przez nas i naszych partnerów, zgodnie z opisem powyżej. Możesz również uzyskać dostęp do bardziej szczegółowych informacji i zmienić swoje preferencje zanim wyrazisz zgodę lub odmówisz jej wyrażenia. Niektóre rodzaje przetwarzania danych nie wymagają zgody użytkownika, ale masz prawo sprzeciwić się takiemu przetwarzaniu. Preferencje nie będą miały zastosowania do innych witryn posiadających zgodę globalną lub serwisową.