W czasach, gdy świat pogrążył się w chaosie pierwszej wojny światowej, małe miasteczka takie jak Pilzno stały się sceną dla ludzkich dramatów, które przenikały przez granice narodów i armii. Wśród nich rozegrała się historia miłości austriackiego żołnierza i młodej dziewczyny, która na zawsze odmieniła losy ich rodzin. Jedyny ślad jaki pozostał po ich miłości odnaleziono na ceglanym murze. Podczas remontu jednego z domów w miasteczku znaleziono wyryty na napis „Für Zofia – meine Ewigkeit”.
Był rok 1915, kiedy do Pilzna wkroczył oddział austriackiej armii. Miasto, choć stosunkowo spokojne, odczuwało skutki wojny – brakowało żywności, a mieszkańcy żyli w strachu przed kolejnymi poborami i zniszczeniami. Jednym z żołnierzy był młody Wilhelm Bauer, niespełna 22-letni student filozofii z Wiednia, który zmobilizowany do wojska, wyruszył na front z mieszanką strachu i obowiązku.
Wilhelm poznał Zosię w zupełnie przypadkowych okolicznościach. Dziewczyna, zaledwie 19-letnia córka miejscowego dekarza, zbierała drewno na opał w ruinach zniszczonej przez artylerię stodoły. Widząc ją zmagającą się z ciężarem, Wilhelm podszedł, by pomóc, choć jego mundur i obca mowa wzbudziły początkowo nieufność. Mimo bariery językowej, ich spojrzenia mówiły więcej niż słowa.
Przez kolejne miesiące Wilhelm i Zofia spotykali się potajemnie. Chociaż Wilhelm ryzykował życie, zbaczając z przydzielonych mu obowiązków, a Zofia narażała się na gniew mieszkańców, miłość, jaka między nimi zakwitła, zdawała się przekraczać wszelkie podziały. Wilhelm uczył Zofię niemieckiego, a ona opowiadała mu o polskich tradycjach, snując marzenia o czasach pokoju. Dziewczyna pewnego razu zaprowadziła go do kościoła górującego nad miastem, Tam poprosił ją o rękę. Zosia zgodziła się i obiecała mu, że będzie czekać na niego do końca swoich dni. Wilhelm pisał dla niej wiersze, które przemycał wśród chleba dostarczanego do ich jednostki. Jeden z nich, zatytułowany „Mój cudowny Anioł z Pilzna” dziewczyne długie lata przechowywała na pożółkłej kartce papieru.
Tragiczny finał
Niestety, ich szczęście nie mogło trwać wiecznie. Wiosną 1916 roku Wilhelm został wezwany do udziału w ofensywie na wschodnim froncie. Pożegnanie odbyło się w nocy, wśród ruin starego młyna. Wilhelm obiecał, że wróci, a Zofia wręczyła mu srebrny medalik z wizerunkiem Matki Boskiej, prosząc, by go chronił i pamiętał o niej.
Kilka miesięcy później dotarła do dziewczyny wiadomość o śmierci ukochanego. Poległ podczas walk, próbując ratować rannego towarzysza. Wiadomość ta złamała serce Zofii, która do końca życia nosiła przy sobie listy i wiersze ukochanego i wciąż czekała na niego, wierząc że wróci. Nigdy nie wyszła za mąż, często można było ją spotkac w kościele gdzie Wilhelm poprosił ją o rękę.
Legenda o Wilhelmie i Zofii przetrwała w Pilźnie przez wiele powojennych lat. Ludzie wspominali ich historię długi czas, aż upływający czas zatarł w pamięci ich losy. Parę lat temu w jednej z bocznych uliczek Pilzna, na ceglanym murze odkryto wyryty napis: „Für Zofia – meine Ewigkeit” – „Dla Zofii – moja wieczność”.