W przestrzeni publicznej coraz częściej powraca pytanie: jaka będzie duchowa przyszłość Polski? Czy kraj, który przez wieki był ostoją katolicyzmu, pozostanie wierny swoim chrześcijańskim korzeniom, czy też – jak wiele państw zachodnich – stanie się miejscem ekspansji innych religii, w szczególności islamu? Tytułowe stwierdzenie może brzmieć jak prowokacja, ale nie bez powodu budzi silne emocje – bo dotyka sedna cywilizacyjnych przemian, które rozgrywają się na naszych oczach.

Europa się zmienia – pytanie, czy Polska też?
Zachód Europy już od dekad przechodzi procesy głębokich przemian kulturowych i religijnych. Francja, Niemcy, Szwecja – kraje, które niegdyś miały silną tożsamość chrześcijańską, dziś zmagają się z rosnącą liczbą imigrantów z krajów muzułmańskich oraz postępującą laicyzacją własnych społeczeństw. Kościoły pustoszeją, meczety rosną, a puste miejsce po wartościach chrześcijańskich nie zostaje długo wolne – zostaje zastąpione przez nowe światopoglądy.
Pustka duchowa nie trwa wiecznie
Historia pokazuje, że społeczeństwa nie funkcjonują długo w duchowej próżni. Jeżeli wycofuje się religia dominująca – w Europie katolicyzm lub szerzej chrześcijaństwo – na jej miejsce wchodzi inna siła duchowa i cywilizacyjna. Muzułmanie, którzy do Europy przybywają z silną wiarą, rodziną i jasno określoną tożsamością, wypełniają tę pustkę. Tam, gdzie Europejczycy wstydzą się swoich krzyży, oni z dumą noszą swoje symbole. Tam, gdzie Zachód relatywizuje wszystko, oni mówią: „To jest dobre, a to złe”.

Polska na rozdrożu
Na razie Polska pozostaje jednym z najbardziej katolickich krajów Europy, choć i u nas widać odpływ wiernych, szczególnie wśród młodych. Rośnie liczba osób deklarujących brak przynależności religijnej. Coraz częściej mówi się o „Polsce post-katolickiej”. I tu pojawia się pytanie: co dalej?
Jeśli Polska przestanie być katolicka, to co ją ukształtuje? Wartości liberalne, które nie potrafią zjednoczyć społeczeństwa wokół wspólnego celu? Konsumpcjonizm? A może – jak w wielu krajach Zachodu – islam, który przyciąga swoją siłą i spójnością?
A co będzie z Podkarpaciem i Dębicą?
Podkarpacie to bastion tradycji, religii i wartości rodzinnych. To tu wciąż tłumnie chodzi się na niedzielne msze, to tutaj procesje Bożego Ciała gromadzą całe społeczności, a symbole religijne w przestrzeni publicznej są czymś naturalnym. Dębica – jedno z serc regionu – wciąż nosi ślady Polski, którą pamiętamy sprzed kilku dekad: rodzinnej, wierzącej, pracowitej.
Ale czy to wystarczy, by oprzeć się duchowym przemianom, które prędzej czy później dotrą także tu?
Młodzi ludzie z Dębicy wyjeżdżają do większych miast, gdzie wpływy kulturowe są inne. Część z nich traci kontakt z wiarą i wraca do rodzinnych stron już z innym światopoglądem. Jeśli dziś Dębica jest „polską Polską”, to tylko dlatego, że ktoś jeszcze o nią dba – wychowuje, katechizuje, prowadzi duszpasterstwa. Ale ten stan nie jest wieczny.
To, co dziś wydaje się niezachwiane – może się zmienić w ciągu jednego pokolenia. I jeśli nie zachowamy czujności, jeśli wiara nie będzie żywa, a tylko „z przyzwyczajenia” – to nawet Podkarpacie może obudzić się kiedyś w rzeczywistości, w której krzyże na ścianach zastępują inne symbole, a parafie zamieniają się w skanseny.

Dlatego wybór jest realny
Nie chodzi o sianie paniki. Chodzi o zrozumienie pewnej duchowej logiki: jeśli Polska nie będzie miała silnej, wspólnej tożsamości zakorzenionej w tradycji, to nie pozostanie neutralna. Pustka zostanie czymś zastąpiona. I właśnie dlatego coraz częściej mówi się: Polska będzie katolicka, albo muzułmańska. Innej drogi nie ma.
To nie groźba, to ostrzeżenie. Albo wybierzemy świadomie, w jakim kierunku chcemy iść jako naród – albo wybierze za nas historia. A Dębica i całe Podkarpacie – choć dziś silne – nie są poza tym wyborem. One też muszą go dokonać. Każdego dnia, od nowa.