Co może być najlepszego po szalonej zabawie na sankach? Kiszona kapusta ze sklepu od Szeremety! Zajadaliśmy się nią bez opamiętania grzejąc się przy kaloryferach na klatkach schodowych opatrując siniaki na rękach, nogach i siedzeniach! Takie było nasze dzieciństwo na Łysogórskiej! Najlepszym osiedlu w całej Dębicy!
Zima na Łysogórskiej to był wspaniały czas. Dzieciaki w zasadzie do domów wracały tylko na noc, a i to bardzo niechętnie. Rodzice tolerowali ten stan rzeczy bo wiedzieli, że nic nam nie groziło. Na podwórku życie towarzyskie kwitło w najlepsze. Oczywiście jego centrum było na górkach. Najpopularniejszą była ta obok nie istniejącej już restauracji „Magnolia”. Jak sanki były dobrze przygotowane to niosło z niej bardzo daleko. Niestety trasa zjazdu gwałtownie kończyła się na chodniku, który biegł wzdłuż ulicy Krakowskiej. Niektórzy czasem podczas zjazdu tak nabierali prędkości, że ponosiło ich aż na asfalt i dalej w kierunku Parku Stomilowskiego. Oczywiście lęk był, bo na drodze łatwo było zderzyć się z samochodem, ale jaka była adrenalina!
Obserwujący te szalone zjazdy kibice krzykiem ostrzegali saneczkarzy, że chodnik i ulica już blisko ale większość z nich nie za wiele sobie robiła z tego. Wyczynem było przejechać chodnik i dotrzeć do ulicy, a jak ona była pokryta zlodzonym śniegiem to i park był w zasięgu. Nagrodą było uznanie rówieśników i wspominanie tych niewiarygodnych wyczynów podczas rozgrzewania przemarzniętych rąk na kaloryferach w klatkach schodowych.
Nieodłącznym elementem tych historii była kiszona kapusta. Kupowana była w sklepie „u Szeremty” w papierowych torebkach. Po zabawie na śniegu smakowała wybornie, zwłaszcze gdy popijało się ją oranżadą z foliowych woreczków. Taka niecodzienna mieszanka kulinarna doskonale zaspokajała głód umordowanych zabawą na śniegu dzieciaków. Tak było, dacie wiarę! Takie było nasze dzieciństwo. Najlepsze na świecie!
Przeczytaj także: