Previous
Next
Previous
Next
Previous
Next

„Wagony piętrowe” – w nich poznawaliśmy świat! Pamiętacie ciuchcię do Jaślan?

Dwupiętrowe wagony do dziś budzą wielką sympatię.
Fot. Andrzej Klauza

Przez długie lata w całej Polsce królowały na szynach. Początkowo w kolorze oliwkowym, a potem żółto-niebieskie woziły pasażerów małych i dużych miejscowości. „Dwupiętrówki” – ileż one budzą wspomnień!

-Pamiętam ten dreszcz emocji gdy wsiadało się do wagonu. Czy siadać na górze, czy na dole – wspomina z sentymentem pasażer, który „dwupiętrówkami” podróżował jako dziecko. Z góry był piękny widok, ale okna na dole były większe. Po latach podróżowania w niewygodnych wagonach z drewnianymi ławeczkami te wagony były naprawdę luksusowe.

Wagony piętrowe woziły pasażerów w całej Polsce.
Fot. Bartłomiej Biłko – Praca własna, CC BY 2.5, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=576162

Przez Dębicę składy z „piętrówkami” obsługiwały trasę Przemyśl – Kraków. Cztery wagony dwupiętrowe, potem jeden z przedziałami – 1 klasa i znów cztery piętrowe – tak wyglądał typowy pociąg kursujący na tej trasie. W ciągu dnia najwięcej pociągów było rano w godzinach od mniej więcej szóstej do dziesiątej, a potem po południu gdy ludzie kończyli pracę, a uczniowie szkołę.

-Z Dębicy mniej więcej około godziny 19.00 był taki fajny pociąg do Tarnowa – wspomina Jan Okoń z Czarnej. Było to wygodne połączenie, żeby później wrócić do domu z miasta, ale ekonomicznie było to chyba nieopłacalne, bo pasażerów tam prawie nie było. Nawet często jeździł bez konduktora.

Rano z Tarnowa do Dębicy „piętrusy” zabierały setki pracowników jadących do pracy w „Stomilu”. Po przejechaniu mostu na Wisłoce był wówczas ostry zakręt. Pociąg zwalniał na tym odcinku, a wiele osób wyskakiwało w biegu z wagonów. Dzięki temu mieli bliżej do bramy osobowej w fabryce i nie musieli iść na piechotę z dworca.

Popołudniami z peronu trzeciego jeździły krótkie składy „piętrówek” do Jaślan. Ciągnięte były bardzo często przez parowozy dlatego, że linia do Mielca i dalej do Rozwadowa nie była zelektryfikowana.
Dymiące ciuchcie były wielką atrakcją dla dzieciaków z osiedla Głowackiego, które chodziły na kładkę nad torami w czasie gdy parowozy musiały pod nią przejechać w czasie jazdy manewrowej. Czasem jak maszynista miał dobry humor i widział gromadę urwisów na kładce to włączał gwizdek parowy lokomotywy dzięki czemu atrakcja była jeszcze większa. Bo był dym z komina, para z gwizdka i jeszcze ten charakterystyczny dla parowozów gwizd. Po takiej wizycie co prawda ubrania i buzie były brudne od sadzy, ale jakież to było przeżycie!

Piętrówki ciągnięte przez parowowozy to był niezapomniany widok.
Fot. Andrzej Klauza.

A jak Państwo wspominają czasy podróży tymi piętrówkami? Zapraszamy na nasz profil FB do wspomnień.

Podziel się z innymi

Shares

Więcej informacji...

My i nasi partnerzy uzyskujemy dostęp i przechowujemy informacje na urządzeniu oraz przetwarzamy dane osobowe, takie jak unikalne identyfikatory i standardowe informacje wysyłane przez urządzenie czy dane przeglądania w celu wyboru oraz tworzenia profilu spersonalizowanych treści i reklam, pomiaru wydajności treści i reklam, a także rozwijania i ulepszania produktów. Za zgodą użytkownika my i nasi partnerzy możemy korzystać z precyzyjnych danych geolokalizacyjnych oraz identyfikację poprzez skanowanie urządzeń.

Kliknięcie w przycisk poniżej pozwala na wyrażenie zgody na przetwarzanie danych przez nas i naszych partnerów, zgodnie z opisem powyżej. Możesz również uzyskać dostęp do bardziej szczegółowych informacji i zmienić swoje preferencje zanim wyrazisz zgodę lub odmówisz jej wyrażenia. Niektóre rodzaje przetwarzania danych nie wymagają zgody użytkownika, ale masz prawo sprzeciwić się takiemu przetwarzaniu. Preferencje nie będą miały zastosowania do innych witryn posiadających zgodę globalną lub serwisową.