Karatecy to twardzi ludzie i pewnie nie z takimi kłopotami sobie poradzą, ale … W Dębicy, które szumnie nazywane jest Miastem Otwartym są rzeczy za które trzeba się wstydzić. Chodzi o toalety w Domu Sportu Mors. A zwłaszcza te przy sali sztuk walki.
Na zajęcia Dębickiego Klubu Karate Kyokushin uczęszcza kilkadziesiąt dzieciaków. Od lat trzech do kilkunastu. Karate uczy odporności na ból a w szatni uczy jak żyć i radzić sobie w trudnej rzeczywiostości. Czemu? Chodzi o toalety a raczej ich brak. Sala Sztuk Walki mieści się na drugim piętrze a maluchy rzadko kiedy wytrzymują cały trening bez konieczności pójścia do toalety. Zziajanie i spocone maluchy muszą schodzić na parter budynku do ogólnodostępnej toalety ( która też jest paskudna!) i wracają na salę. Jak są rodzice idą z rodzicami, jak są same dreptają samodzielnie. W szatni nie ma toalety, nie ma pryszniców (zbyt wielki o luksów w XXI wieku) nie ma nawet sprawnej umywalki. Panuje za to nieporządek, brud, kurz i ogólny rozgardiasz. A wszystko to na tym samym piętrze na którym na co dzień urzęduje dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji Robert Mazur.
Wielce Szanownemu Panu Dyrektorowi polecamy tę wstydliwą dla Miasta Otwartego sprawę.