Około trzech godzin jazdy od Dębicy jest inny świat – zima jak przystało na tę porę roku -śnieg, mróz i klasyczne grudniowe zadymki – oraz bardzo gorące wody. Tatry przyciągają amatorów nie tylko białego szaleństwa, ale też miłośników przyjemnego spędzania czasu w basenach termalnych. Od dwóch lat na taką formę wypoczynku zaprasza – chyba najlepszy tego typu obiekt w tej części Europy – Termy Chochołowskie.
W Dębicy nie brak chętnych, którzy aby spędzić urlop na gorących basenach pokonują nieraz setki kilometrów podróżując na Węgry czy Słowację i dalej na południe Europy. Hajduszoboszlo, Eger, Dejmen u naszych węgierskich bratanków to najpopularniejsze kierunki podróży, zwłaszcza podczas wakacji. Wiąże się to z koniecznością pokonania długiej trasy, która przez większą część prowadzi przez Słowację znaną z kiepskich dróg, licznych ograniczeń prędkości oraz wyjątkowo surowych policjantów karzących zwłaszcza polskich kierowców, za najdrobniejsze nawet uchybienia, szczególnie te dotyczące zbyt szybkiej jazdy. Kto przeżył taką podróż z małymi a nawet większymi już dziećmi wie jakie to wyzwanie. Pytania – „Jak długo jeszcze? Kiedy dojedziemy?”- zadawane co kwadrans lub częściej mogą do przysłowiowej białej gorączki doprowadzić kierowcę, który nie dość, że musi prowadzić samochód to jeszcze zmuszony jest do udzielania odpowiedzi swoim pociechom. Podróż na Węgry – zgodnie z przepisami- to jakieś 8-9 godzin jazdy. Z narzekającymi dzieciakami to droga przez mękę. Czasem można zaryzykować szybsze dotarcie do celu, ale to może słono kosztować. Słowaccy policjanci uwielbiają wlepiać Polakom mandaty, jeśli tylko mają okazję a są one w euro. I z reguły płatne na miejscu. Ta nieprzyjemność boli, czasem nawet bardzo.
-Podczas wakacji jechaliśmy z rodziną na Węgry. Przejechaliśmy granicę w Mniszku nad Popradem. Droga była prawie pusta, samochodów nie za wiele. Gdzieś za Popradem nagle wyskoczyli zza przysłowiowych krzaków słowaccy policjanci. Na jakimś urządzeniu pokazują mi, że jechałem coś około 80 km na godzinę. Być może. A ponoć było ograniczenie do 50, którego nawet nie zauważyłem. Mandat 100 euro, płatne gotówką. Nie było dyskusji – wspomina minione wakacje pan Marek z Dębicy. Słowacy chyba złośliwie nie budują autostrady w poprzek swojego kraju, żeby wlepiać Polakom mandaty za prędkość, którzy nie chcą u nich spędzać wakacji i jeżdżą na południe Europy – narzeka ukarany kierowca.
Dwa lata temu w Chochołowie powstało miejsce, które leży około trzech godzin jazdy od Dębicy i nie wymaga jazdy przez Słowację, chociaż jak się człowiek uprze to można. Oferuje ono atrakcje na miarę oczekiwań najbardziej wybrednych amatorów spędzania czasu w gorących termalnych wodach- i nie ustępuje jakością, a nawet przewyższa poziomem oferty, wiele zagranicznych obiektów tego typu. Do Term Chochołowskich, bo o nich mowa, najlepiej z Dębicy podróżować autostradą do Krakowa – przy „dobrym wietrze” da się tam dotrzeć w około godzinę, potem wjazd na „zakopiankę” i, jeśli nie ma korków, to po kolejnych dwóch godzinach, jadąc przez Czarny Dunajec, dociera się do Chochołowa i Chochołowskich Term. Obiekt znajduje się po lewej stronie drogi prowadzącej na Słowację, którą można też tu dotrzeć z Dębicy jeśli chciałoby się pojechać trasą turystyczną przez Jasło-Ożenną, Bardejów, Starą Lubowlę, objechać Tatry od południa i wjechać do Polski w rejonie Chochołowa. Term nawet nie trzeba specjalnie szukać, zwłaszcza w weekendy- gdyż często zanim się do nich dojedzie trzeba swoje odstać w korku. Na wypoczynek zjeżdżają tu mieszkańcy Krakowa, Śląska, Warszawy i co, zaskakujące – Słowacy, Niemcy i Węgrzy oraz Rosjanie i Ukraińcy.
-W miniony weekend pojechaliśmy do Chochołowa na baseny. Pierwszy raz, nie byliśmy tam jeszcze nigdy. Sam dojazd ok. Autostradą do Krakowa jedzie się super. Niewielki korek przy zjeździe na „zakopiankę” nie zepsuł dobrego humoru. Im bliżej do Zakopanego, tym bardziej zimowo. Mróz, śnieg. Jak na grudzień przystało. Do Czarnego Dunajca droga przebiegła bez kłopotów. Przed Chochołowem korek. Jakaś stłuczka na drodze. Policja na miejscu, samochód na śliskiej drodze wleciał do rowu. Ruch wahadłowy. Nareszcie docieramy na miejsce. Mimo, że dopiero godzina dziesiąta na parkingu już tłok. Termy Chochołowskie na pierwszy rzut oka robią wrażenie. Piękny przeszklony budynek, para wodna unosząca się z zewnętrznych basenów na tle Tatr robią niesamowite wrażenie. Kolejka do kasy na jakieś piętnaście minut. Wreszcie dostajemy zegarki basenowe na rękę i możemy wejść. Nasza szafka w szatni ma numer 4532, ale ich numeracja przekracza 8 000! Termy zaskakują rozmachem i i różnorodnością! Pod dachem sporo atrakcji dla dzieciaków. Zjeżdżalnie, płytkie baseny, jakieś miejsca z grzybkami gdzie z podłogi tryska gorąca woda. W niewielkim basenie pływackim pływa gromada dzieciaków. Tam temperatura ma jakieś 30 stopni. To najchłodniejszy, ale pływakom to nie przeszkadza. Inne baseny są cieplejsze, zwłaszcza te zewnętrzne. Są dwa, na różnych poziomach. W obu woda jest bardzo ciepła. Na zewnątrz jest mróz. Większość kąpiących się jest zanurzona po szyję w wodzie. Wystają tylko głowy na które pada śnieg. W tle tatrzańskie szczyty. Wrażenia niesamowite! Takich atrakcji nie znalazłbym na Węgrzech czy innych zagranicznych termach. Ale dla mnie prawdziwym zaskoczeniem były wody siarczkowe. Od lat jeżdżę na Węgry podczas wakacji specjalnie po to, aby swoje kości i stawy, które już co nieco mi dokuczają, wymoczyć w takich wodach. To naprawdę pomaga. W Chochołowie kąpiel w nich była prawdziwą przyjemnością – wspomina weekendową wizytę pan Marek. Moje dzieciaki oczywiście szalały na zjeżdżalniach i wirach wodnych, gdzie w specjalnym okrągłym basenie woda płynie z dużą prędkością. Zresztą dałem im wolną rękę, robiły co chciały. Ja preferowałem mniej aktywny wypoczynek i po prostu większość czasu przesiedziałem zanurzony po szyję w ciepłej wodzie. Wieczorem żal było wyjeżdżać.
Wody w Termach Chochołowskich ujmowane z głębokości ponad 3,5 km mają temperaturę 82 stopni Celsjusza, ale do basenów trafiają już schłodzone od 30 do 36 stopni. Łącznie powierzchnia lustra wody w całym obiekcie wynosi ponad 3 000 metrów kwadratowych. Są one nasączone różnego rodzaju minerałami – siarką, magnezem czy sodem. Kąpiel w nich to nie tylko przyjemność, ale również ulga w różnego rodzaju schorzeniach stawów czy skóry oraz dolegliwościach związanych z układem krążenia.
-Jeśli przebudują „zakopiankę” i trasa będzie dwupasmowa do samego Zakopanego to do Chochołowa będzie można dojechać szybciej – snuje plany na przyszłość pan Marek. Weekendowy wyjazd na termy stanie się chyba dla nas jedną z najbardziej przyjemnych form spędzania wolnego czasu.