Z Przemyśla do Krakowa, z Krakowa do Przemyśla i z Dębicy do Jaślan i dalej do Stalowej Woli Rozwadów. Czasem zacinały się w nich drzwi i trzeba było w pośpiechu szukać innego wyjścia lub jechać dalej, do kolejnej stacji np. z Dębicy do Lubziny lub w drugą stronę do Grabin, albo kombinować – to było bardzo słynne słowo w ówczesnym języku polskim.
Rano pracownicy jadący do pracy do Stomilu, od strony Tarnowa, narażając życie i własną kieszeń na mandat wyskakiwali na zakręcie za mostem kolejowym na Wisłoce z wagonów, by mieć bliżej do pracy. Wyglądało to dość niebezpiecznie, ale chyba nigdy nikomu nic się nie stało. Czasem uczynny maszynista wiedząc o tym zwyczaju zatrzymywał się na parę sekund umożliwiając bezpieczne wysiadanie pracownikom Stomilu… Ileż wspomnień wiąże się z tymi pociągami…
Poniżej zamieszczamy link do filmu z wagonami z tamtych czasów.