Dębicka firma Darco swoją działalność zaczynała w 1992 roku. – Mój tato miał mały zakład blacharski przy ulicy Mościckiego, którego historia sięga 1979 roku. Tam, pod bacznym okiem ojca, zdobywałem swoje pierwsze doświadczenia, które do dziś procentują w moim zawodowym życiu – mówi prezes firmy Darco Józef Darłak. -Po pewnym czasie postanowiłem założyć własną firmę. Od tego czasu minęło już 27 lat.
-W naszej branży ten czas to prawdziwa epoka. Zakład mojego taty zajmował się produkcją orynnowania oraz prowadził usługi w zakresie krycia blachą dachów – wspomina prezes firmy Darco. Ale gdybym został na tym etapie, pewnie dziś nie byłoby mnie na rynku. W tej dziedzinie jest dziś ogromna konkurencja, a ja postawiłem na rozwój i innowacje. Wciąż działamy w branży obróbki blachy, ale nasze wyroby to już zupełnie inny asortyment i inna jakość. Firma, która nie monitoruje rozwoju rynku, nie wsłuchuje się w potrzeby klientów, nie ma szans na utrzymanie się w obecnych, bardzo wymagających czasach. Ja tę lekcję przerobiłem ucząc się na własnych błędach .
Początki biznesu w latach 90-tych były bardziej niż trudne.
-Dziś trudno w to uwierzyć, ale wtedy poświęcałem mnóstwo czasu aby zatelefonować na przykład do Huty Katowice i zamówić płaskowniki stalowe. Telefon w firmie to było bardzo odległe marzenie. Aby gdzieś zadzwonić trzeba było jeździć na pocztę. Dużo zależało wtedy od życzliwości pani telefonistki na poczcie i stanu łączy telekomunikacyjnych, które wówczas były fatalne. Potem, gdy dodzwoniłem się i udało mi się to zamówienie złożyć, musiałem jechać po te płaskowniki na Śląsk, zapłacić gotówką i wrócić do Dębicy. Takie wówczas były warunki i tak prowadziło się wtedy biznes – wspomina Józef Darłak.
Obecnie nie ma problemu z dostawą nie tylko płaskowników, ale również każdych nawet najbardziej skomplikowanych detali i podzespołów wykorzystywanych w firmie. O telekomunikacyjnych problemach z tamtego okresu mało kto pamięta.
– Dziś produkujemy wyroby w oparciu o najnowsze technologię, łącznie z wykorzystaniem robotów, które wykonują bardzo precyzyjne prace. Nasze wyroby są najwyższej światowej klasy i znajdują nabywców w całej Europie i poza jej granicami. Ale droga do miejsca gdzie obecnie znajduje się firma była długa – przyznaje prezes Darłak.
Sztandarowym produktem firmy, który powstał od początku do końca w Darco jest system obrotowych nasad kominowych produkowanych w różnych średnicach i kształtach. W zakładzie wytwarzane są nawet nasady hybrydowe napędzane silnikami zasilanymi energią elektryczną produkowaną przez umieszczone na nich panele słoneczne.
-Te wyroby świetnie sprzedają się nam w krajach, gdzie jest duże nasłonecznienie i są kłopoty z dostępem do sieci energetycznej. Takim krajem jest Tadżykistan, w którym jest dużo dni słonecznych w ciągu roku a sieć energetyczna jest słabo rozbudowana. Sprzedajemy tam dużo nasad hybrydowych z zasilaniem solarnym – mówi Józef Darłak.
Firma Darco zatrudnia dziś ponad 300 osób. Wciąż są tu wolne miejsca pracy dla wysokiej klasy specjalistów.
– Potrzebujemy fachowców wysokiej klasy chociażby do obsługi robotów i maszyn CNC. Inwestujemy w nowoczesne technologie i automatyzację produkcji. Stale śledzimy rynek, bo wiemy że nie stoi on w miejscu tylko wciąż się rozwija – podkreśla prezes firmy Darco. To nasz przepis na sukces i rozwój firmy.
– Potrzebujemy fachowców wysokiej klasy chociażby do obsługi robotów i maszyn CNC. Inwestujemy w nowoczesne technologie i automatyzację produkcji. Stale śledzimy rynek, bo wiemy że nie stoi on w miejscu tylko wciąż się rozwija – podkreśla prezes firmy Darco. To nasz przepis na sukces i rozwój firmy.
—