W latach 70 i 80-tych Dębica liczyła blisko 50 tysięcy mieszkańców i była jednym z najszybciej rozwijających się miast w Polsce. Dynamicznie działały założone jeszcze przed wojną w ramach Centralnego Okręgu Przemysłowego Dębickie Zakłady Opon Samochodowych „Stomil”, Fabryka Farb i Lakierów „Polifarb”, czy Wytwórnia Urządzeń Chłodniczych w której produkowano elementy do radzieckich myśliwców „Mig”. Lata świetności przeżywał też Kombinat Rolno Przemysłowy Igloopol, który w najlepszym okresie swojego istnienia zatrudniał ponad 40 tysięcy pracowników, z czego więcej niż połowę w samej Dębicy lub okolicznych miejscowościach.
W tak dynamicznie rozwijającym się mieście istniały tylko dwie parafie. Jedna, parafia pw. Świętej Jadwigi, gdzie proboszczem był ks. Stanisław Fiołek, a druga pod wezwaniem Matki Boskiej Anielskiej gdzie funkcję proboszcza pełnił ks. Edward Limanówka. Ten sam, który młodego wówczas Józefa Dobosza ponad dwadzieścia lat temu nauczał lekcji religii w Brzesku. Rozległa parafia Matki Boskiej Anielskiej miała do dyspozycji niewielki kościółek nazywany przez mieszkańców „Klasztorem”. Był to kiedyś przyklasztorny kościół zgromadzenia Sióstr Służebniczek, który sąsiadował z budynkiem zakonnych. Po odebraniu siostrom tego obiektu przez władze PRL, w ich rękach pozostał tylko ten niewielki kościół, który przez długie lata pełnił funkcję kościoła parafialnego.
Mieszkańcy Dębicy byli bardzo religijni. Przed wojną większość mieszkańców miasta stanowili Żydzi. W wyniku Holokaustu praktycznie wszyscy zostali wymordowani przez Niemców. Po wojnie miasto bardzo szybko zwiększało liczbę ludności. Rąk do pracy potrzebował dynamicznie rozwijający się przemysł. Budowano liczne osiedla mieszkaniowe, do których sprowadzały się rodziny, będące dziećmi mieszkańców okolicznych wsi. Poddębickie wsie były bardzo religijne. Te zwyczaje zachowywały ich dzieci sprowadzające się do miasta. To sprawiało, że dwa małe kościoły pękały w szwach. Podczas niedzielnych mszy świętych mury świątyń nie były w stanie pomieścić wszystkich wiernych. W środku ludzie stali w wielkim ścisku, a i tak dziesiątki z nich musiało pozostawać poza budynkiem kościoła. Potrzeba budowy nowych kościołów w mieście była paląca, ale władze nie były temu przychylne.
Wielkim orędownikiem budowy nowej świątyni był ś.p ks. prałat Stnisław Fiołek. Przez długie lata zabiegał o to u komunistycznych władz. Jeden z urzędników powiedział wówczas, że prędzej mu kaktus na dłoni urośnie jak w Dębicy zostanie wybudowany nowy kościół.
Stało się jednak inaczej.