Swojski chleb ze śmietaną posypany cukrem, a wiosną chleb z masłem i świeżym szczypiorkiem był wielkim przysmakiem – czyli kilka słów o tym, co się dawniej na wioskach jadało

Moim ulubionym daniem z dzieciństwa była pajda swojskiego chleba ze śmietaną posypaną cukrem. Wiosną wielkim przysmakiem było majowe masło ze świeżym szczypiorkiem. Szczypiorek rósł za domem, to się poleciało po niego i chleb z takim masłem posypany pokrojonym szczypiorkiem był wielkim przysmakiem. Gdy zaczynały się już pierwsze ogórki to długo oczekiwanym daniem była mizeria. Wtedy nie było świeżych ogórków w sklepach i czekało się na nie cały rok. Gdy zaczynały na polu pojawiać się pierwsze ogórki to zajadało się je z wielkim apetytem. Smak takiego świeżego ogórka, zerwanego z grządki jest niepowtarzalny. Żaden ogórek ze sklepu nie smakuje tak, jak ten wygrzany słońcem i świeżo zerwany z krzaka.

Podobnie było z pomidorami. Sałatki z pomidorów ze swojską śmietaną również były sezonowe, to znaczy jedliśmy je wtedy gdy dojrzewały na polu. Nie można było ich kupić w zimie czy wczesną wiosną. Czekało się na nie długie miesiące aż będą dojrzewać na krzakach i gdy zaczynały łapać piękny czerwony kolor zaczynało się ucztowanie.

Wielkim przysmakiem były również truskawki, jabłka – te najwcześniejsze papierówki. Gdy byłem dzieciakiem to latałem po lesie za poziomkami, a jesienią zbierałem grzyby.

Od jesieni przez całą zimę u nas w domu jadło się żur, ze wspólnej miski. A na co dzień to chleb z masłem, od czasu do czasu z kiełbasą, ale rzadko. Jajka i kiełbasę sprzedawało się do Tarnowa, bo nie było pieniędzy. Mama robiła bardzo dobrą zacierkę lub kluski ziemniaczane rzucane na wodę. Jadło się to z mlekiem. Bardzo lubiłem ziemniaki z kwaśnym mlekiem, zwłaszcza w lecie to smakowało i gasiło pragnienie. Kwaśne mleko mama trzymała w piwnicy, gdzie było dość chłodno, parę stopni pewnie. Dawniej nie było lodówek w domach, tak jak to jest teraz. Mleko chłodziło się w piwnicy lub w bańkach na sznurach spuszczało się do wody studni. U nas mleko trzymało się w piwnicy, i latem takie zimne, przynosiła mama do ziemniaków. Przy gorącym upalnym dniu, w czasie przerwy w pracy bardzo smakowało i gasiło pragnienie.

Opowiadanie to pochodzi z książki autorstwa Stanisława Jarosza „Z fantazją przez życie”

Podziel się z innymi

Shares
Previous slide
Next slide

Więcej informacji...

My i nasi partnerzy uzyskujemy dostęp i przechowujemy informacje na urządzeniu oraz przetwarzamy dane osobowe, takie jak unikalne identyfikatory i standardowe informacje wysyłane przez urządzenie czy dane przeglądania w celu wyboru oraz tworzenia profilu spersonalizowanych treści i reklam, pomiaru wydajności treści i reklam, a także rozwijania i ulepszania produktów. Za zgodą użytkownika my i nasi partnerzy możemy korzystać z precyzyjnych danych geolokalizacyjnych oraz identyfikację poprzez skanowanie urządzeń.

Kliknięcie w przycisk poniżej pozwala na wyrażenie zgody na przetwarzanie danych przez nas i naszych partnerów, zgodnie z opisem powyżej. Możesz również uzyskać dostęp do bardziej szczegółowych informacji i zmienić swoje preferencje zanim wyrazisz zgodę lub odmówisz jej wyrażenia. Niektóre rodzaje przetwarzania danych nie wymagają zgody użytkownika, ale masz prawo sprzeciwić się takiemu przetwarzaniu. Preferencje nie będą miały zastosowania do innych witryn posiadających zgodę globalną lub serwisową.