22 lata temu na łamach papierowego wydania Ziemi Dębickiej pojawił się artykuł na temat historycznych wyborów w których po raz pierwszy do Sejmu weszli posłowie Samoobrony, w tym dwóch z terenu powiatu dębickiego. Poniżej prezentujemy go w całości.
Oczy szeroko zdumione
Z licznych rozmów, jakie przeprowadzaliśmy w przedwyborczych dniach z mieszkańcami Dębicy i okolicznych miejscowości, jak i również z ostatnich przedwyborczych sondaży jasno wynikało, że właśnie „Samoobrona” będzie „czarnym koniem” tegorocznych wyborów parlamentarnych. Postanowiliśmy z aparatem w ręku obserwować przebieg wydarzeń w Czosnowie, w sztabie wyborczym, licząc na dużą niespodziankę. Przeczucie nas nie myliło.
Zupełnie niespodziewanie zaproszenie na wieczór wyborczy do sztabu „Samoobrony” dotarło do naszej redakcji w sobotnie popołudnie. Decyzja o wyjeździe zapadła w ciągu kilkunastu minut, chociaż wprowadziła sporo zamieszania w ustalonych wcześniej planach. Jednak nie wiadomo, kiedy po raz kolejny podobna okazja może się trafić, więc postanawiamy ją wykorzystać.
Niedziela. Wyjeżdżamy z Dębicy w samo południe. Droga do Warszawy mija dosyć szybko, prawie nie ma ruchu. Mimo niedzieli, i to niedzieli wyborczej, sam przejazd przez stolicę zajmuje prawie godzinę. Stolica jest fatalnie oznakowana, kilka razy gubimy drogę. Wreszcie dojeżdżamy do leżącego kilkanaście, kilometrów za Warszawą Czosnowa. Sztab wyborczy mieści się w hotelu z dużą salą balową, która obecnie wykorzystana została na studio wyborcze. Potężne telebimy TVP 1 i TVN ustawione są w dwóch przeciwległych kątach sali. Na nich na bieżąco transmitowany jest program tych stacji. Wokół hotelu pełno samochodów telewizyjnych z potężnymi antenami nadawczymi, nie brak również wozów stacji radiowych i innych mediów. Nieduży parking zatłoczony jest samochodami z całej Polski, gdzieś udaje się nam dostrzec potężny terenowy wóz z napisem „Rutkowski Patrol”. W pierwszej chwili przychodzi skojarzenie, że słynny polski detektyw został wynajęty do ochrony, później dowiadujemy się, że jest kandydatem „Samoobrony” do Sejmu z Łodzi.
Na dziedzińcu wita nas Andrzej Lepper. Jest wyraźnie zmęczony i poddenerwowany. Na pytanie, jaki wynik przewiduje odpowiada, że liczy na dwucyfrowy. Ktoś mówi, że z „przecieków” wie, że gdzieś tam w Polsce „Samoobrona” ma 12% poparcia. Wokół kręci się wiele osób w charakterystycznych biało-czerwonych krawatach i z lekkim zdumieniem zauważamy, że wśród nich jest sporo bardzo młodych osób. Później okazuje się, że wiele z nich jest mieszkańcami dużych miast: Warszawy, Poznania, Łodzi. Oczywiście nie brakuje również kandydatów z terenów wiejskich, z oczywistych względów jest ich przeważająca większość. Wśród nich są również osoby z powiatu dębickiego, w tym dwóch kandydatów Samoobrony – Maria Zbyrowska z Jaźwin i Tadeusz Szukała z Kozłowa. Tadeusz Szukała kandyduje z okręgu nowosądeckiego, ale na stałe mieszka w poddębickim Kozłowie. Wśród zebranych osób kręci się mnóstwo dziennikarzy znanych z ekranów telewizyjnych. Atmosferę wielkiej polityki czuje się w powietrzu.
Nerwowe wyczekiwanie widać na twarzach członków partii. Są bardzo zdenerwowani, zwłaszcza, że fotoreporterzy bez żadnego skrępowania robią im setki zdjęć. Większość z nich nie jest do tego przyzwyczajona. Ostatnie minuty przed 20.00 wydają się dla oczekujących najdłuższe. Wreszcie rozpoczyna się wieczór wyborczy w TVP 1 i TVN.
I pierwsze prognozy. Olbrzymia radość. Samoobrona ma pma ponad 9 % poparcia. Więcej niż PSL. Tego nikt się nie spodziewał. Jest trzecią siłą polityczną w Polsce.
Pierwsze wejście na antenę i pierwsze komentarze. Wszyscy tu zebrani ogromnie się cieszą, kolejne minuty przynoszą coraz lepsze wyniki. Kelnerzy wnoszą na salę szampana. Toasty i życzenia. Fotoreporterzy są w samym ogniu wydarzeń, wciąż błyskają flesze, dookoła kręci się mnóstwo operatorów z kamerami. Blisko setka kandydatów w biało-czerwonych krawatach tańczy i śpiewa. Andrzej Lepper poderwany przez dziesiątki rąk podrzucany jest w górę. Zewsząd słychać „Andrzej! Andrzej!”. Blisko niego dostrzegamy Piotra Tymochowicza – specjalistę od budowania wizerunków medialnych. Okazuje się, że szef Samoobrony brał lekcje zachowywania się przed kamerami, fotoreporterami itp. Wbrew pozorom to nie jest łatwa sztuka. Zresztą dało się to łatwo zauważyć podczas telewizyjnych programów wyborczych. Dziś polityka to nie tylko proste głosowanie podczas wyborów.
Obok Leppera jest Krzysztof Rutkowski. Historia jego kampanii wyborczej jest niesłychana. Nie wydrukował ani jednego plakatu, ani jednej ulotki. Nie jeździł na wiece wyborcze. Tylko dwa razy wystąpił w telewizji w audycjach wyborczych. Zebrał kilkanaście tysięcy głosów. Jest posłem.
Zupełnie niespodziewanie udaje się dostrzec na sali dwie lub trzy osoby znane z życia politycznego w kraju. Ich twarze pojawiały się w minionych czterech latach na szklanym ekranie. Czy często, czy rzadko trudno sobie przypomnieć. Są rozpoznawalni. Nazwiska też nie przychodzą do głowy. Kręcą się nerwowo, usiłują bawić się razem z wiwatującym tłumem. Ktoś wnosi na salę pudełko z firmowymi krawatami „Samoobrony”. Paczka zawiera 120 sztuk. Błyskawicznie są rozchwytywane. Za chwile ci „znani” paradują w biało-czerwonych krawatach. Tańczą i śpiewają. Są ze zwycięzcami. Bardzo zręcznie unikają obiektywów aparatów fotograficznych i kamer, co przy takim nasyceniu sali tym sprzętem jest nie lada sztuką. Ale mają w tym niesłychaną wprawę. Wreszcie gdzieś znikają.
Do tej pory znaliśmy takie historie tylko z opowiadań, teraz mamy okazję zobaczyć to na własne oczy. To ci, dla których nie ważne są poglądy, ale stołek. Życie polityczne w pełnej krasie. Nasi rodacy z ziemi dębickiej są wyraźnie wzruszeni. Zarówno Maria Zbyrowska jak i Tadeusz Szukała mając pierwsze miejsce na listach prawie na pewno znajdą się w Sejmie. Ale mówią, że to jeszcze nic pewnego. Że mimo wyniku wszystko może się zdarzyć. Ktoś mówi, że tak naprawdę to dopiero teraz zaczną się dla nich schody. Że są prości, że czasem nieobyci z wielkim światem, że będą powodem drwin, żartów, że są chłopami. Mówią jednak, że Witos też był chłopem, a Piłsudskiego też nie od razu zapraszano na tzw. salony. Że też był prosty i nieokrzesany. Nie mają złudzeń, że będzie łatwo. Ale teraz się cieszą. Na tę chwilę czekali 11 lat.
Ziemia Dębicka 10/2001