Chałupa potomków Jakuba Szeli – 1932/Fot. zbiory NAC
Po zakończeniu rzezi galicyjskiej jeden z jej przywódców Jakub Szela (1787- 1860) został internowany, a w 1848 roku przeniesiony przez władze austriackie na Bukowinę, do miejscowości Lichtenberg, dziś Dealul Ederii w Rumunii. Miejscowość Lichtenberg została założona w 1835 r. jako osada niemieckich drwali. Dziś Dealul Ederii jest częścią wsi Clit w Rumunii, w okręgu Suczawa.
Tak dalsze losy przywódcy rzezi w książce „Rzeź galicyjska” z 1910 roku opisywał Tadeusz Zubrzycki:
” Na uzupełnienie wspomnieć należy o dalszych losach herszta rabacyi i jego rodziny. Rząd austryacki z obawy o swą „znakomitość” jak zwał Szelę osławiony Sacher-Masoch przeniósł go na Bukowinę, do dóbr kameralnych pod Solką, gdzie Szela mieszkał długie lata, na samej między wsiami Glittem, a Lichtenbergiem. Szela stał się zamożnym człowiekiem.
Rząd wydzielił mu z dóbr kameralnych 60 morgów gruntu, zbudował mu chatę, nadto ofiarował mu dwie krowy, parę wołów, parę koni, narzędzia gospodarcze i 1000 zł. gotówką. W chacie jego można było zastać piękne talerze z złoconymi brzegami, srebrne kubki i sztućce na których widniały rozmaite inicyały. Wszystko pochodzi z łupów z czasów rabacyi. Często spotykał się Szela z polskimi góralami, pochodzącymi ze Spiża, którzy przywędrowali na Bukowinę i osiedli w pobliskich wsiach Pleszy, Nowym Sołońcu i w Pojana Mikuli.
Szela opowiadał im cały przebieg rabacyi, skarżył się że starosta tarnowski Breindl oszukał go przy podziale łupów, dając mu tylko część zrabowanych przedmiotów. Użalał się także, że ludzie stronią od niego, uważając go za zwykłego zbójcę, zaś księża nie chcą mu udzielać rozgrzeszenia. Według opowiadania górali, był Szela człowiekiem wysokiego wzrostu, silnie zbudowanym silnie zbudowany, na zbójcę nie wyglądał. Na czole miał bliznę od cięcia siekierą. Blizna ta nie pochodziła z czasów rabacyi, lecz już podczas pobytu swego na Bukowinie, został przez nieznanych mu ludzi napadnięty w własnem mieszkaniu i srodze poturbowany. Od tego czasu starostwo wydało mu pozwolenie noszenia broni.
Przy nim mieszkał syn Stanisław, który również brał udział w rabacyi i żona, trzecia z rzędu. Z nią miał jednego syna.
W ostatnich latach życia, Szela szczerze żałował swych czynów. Trapiły go wyrzuty sumienia, przywidywały mu się pomordowane ofiary, w końcu popadł w obłąkanie i w roku 1866 zakończył życie.
Drugi syn jego zmarł młodo, starszy Stanisław ożenił się z córką Niemca kolonisty Schallera. I jemu się nie wiodło – ludzie nie przestawali omijać chałupy Szelów. Podobnie jak ojciec skończył w obłąkaniu i zmarł w roku 1892., pozostawiwszy po sobie trzech synów: Edwarda, Marcina i Jakóba i córkę Elżbietę. Synowie pożenili się z Niemkami, Elżbieta wy szła także za Niemca, szynkarza w Lichtenbergu dzieci ich wynarodowiły się już zupełnie.
Mała szkoda.
Na końcu wsi Glittu stoi po dziś dzień chata Jakóba Szeli, którą każdy bukowiński góral polski z daleka obchodzi. Mieszka w niej najmłodszy syn Stanisława Szeli, Jakób, człowiek majętny i nadzwyczaj oszczędny.
I o nim – podobnie, jak o jego dziadku – dobrze nie mówią w okolicy. Wnuk Jakóba Szeli trudni się lichwą.
– Przekleństwo i krew bratnia ciążą na całym Szelów rodzie powiadają nasi górale”.
Przeczytaj także: