Od kilku lat na zasłużonej emeryturze przebywa Maria Przebięda, długoletnia dyrektorka Szkoły Podstawowej w Brzostku. Stworzyła szkołę gdzie lokalna historia i tradycje przeplatały się tworząc harmonijną całość. Z wielkim sentymentem wspominają ją byli uczniowie oraz ludzie którzy poznali kierowaną przez nią placówkę.
Dzieci w szkole czuły się jak w domu, każde z nich miało zagwarantowany posiłek i indywidualną opiekę. Znała imiona wszystkich swoich uczniów i uczennic. O podopiecznych wiedziała prawie wszystko. Jeśli była potrzeba pomagała. Czasem po cichu, tak aby nikt nie wiedział. Czasem przytuliła i pocieszała tak robią to matki, a zdarzało się, że jej uczniowie tych matek nie mieli. Nauczyciele byli gotowi pójść za nią w ogień. Była niczym generał przewodzący wojsku. Szkoła funkcjonowała jak dobrze naoliwiona maszyna. Jej podwładni po pewnym czasie doszli to tego, że robili to co ona planowała, zanim jeszcze zdążyła o tym powiedzieć. I nie był to przymus czy działania ze strachu. Zespół ludzi ukształtowanych przez Marię Przebiędę był wyjątkowy, oni naprawdę świetnie czuli się w tej szkole i wiedzieli, że to co robią jest niecodzienne i wartościowe. Większość z nich, czuła że tak właśnie realizuje swoje powołanie. Bo nauczyciel podobnie jak dziś to nie zawód wykonywany dla wynagrodzenia, ale realizacja właśnie powołania.
Maria Przebięda w swojej szkole, oprócz edukacji i wychowania młodych ludzi, stawiała też na coś co fascynowało ludz. To wychowanie lokalne – ujmujące treści religijne, patriotyczne, historyczne i społeczne – których nie było w oficjalnym programie nauczania, ale bez nich nie wyobrażała sobie szkolnej edukacji swoich podopiecznych. Było ono też bliskie jej uczniom oraz ich rodzicom przywiązanych do tradycji i religii. Prowadziła tak swoją placówkę, aby szkoła i rodzina to nie były dwa odrębne światy, ale jedna przenikająca się i nawzajem uzupełniająca rzeczywistość. Jeśli dzieci przyjmowały Pierwszą Komunię Świętą – uroczysty nastrój był w całej szkole. Na organizowaną szkolną Wigilię zapraszano rodziców dzieci. Dzień Matki świętowany razem z dziećmi w szkolnych murach dostarczał niezapomnianych wzruszeń. Maria Przebięda przykładała ogromną wagę do tego, aby jej podopieczni byli dumni ze swoich rodzin i nie wstydzili się swojej historii czy lokalnej gwary oraz tradycji. W tym również kulinarnych.
Nie było chyba rodziny w którym dziadkowie nie opowiadali wnukom o minionych czasach, a babcie gotowały starodawne potrawy lub piekły chleb w domowych piecach. Prołzioki, kołduny czy paciarka te gwarowe słowa były nieco wstydliwie wypowiadane, bo wiejska gwara przez lata była uważana za coś niestosownego. Maria Przebięda postanowiła zmienić to postrzeganie wiejskiego języka. Skrupulatnie zachęcała swoich uczniów i nauczycieli, aby spisywały stare przepisy kucharskie swoich dziadków i zachowywali je zanim oni odejdą z tego świata. Dzieciaki znosiły jej te notatki sporządzane nierzadko koślawym pismem seniorek rodzin, a ich ilość rosła z każdym dniem. Namawiała, aby kolekcjonować domowe historie, zbierać pamiątki. Pielęgnować lokalną historię i zwyczaje. Po pewnym czasie z materiałów zebranych wśród mieszkańców gminy postanowiła wydać książkę zawierającą lokalne przepisy kucharskie. Nosiła tytuł „Brzosteckie przepisy kucharskie” i zawierała ręcznie pisane przez kucharki przepisy na dawne potrawy – chleb, prołzioki, fasole po brzostecku. Ta książka jak i kolejne dotyczące dziedzictwa kulinarnego Ziemi Brzosteckiej sprawiły, że wiele osób dostrzegło i zaczynało doceniać bogactwo swojej Małej Ojczyzny.
Styl nauczania oraz podejście do lokalnej Małej Ojczyzny oraz niezwykle życzliwa osobowość Marii Przebiędy sprawiły, że przez wiele lat była wybierana do Rady Powiatu Dębickiego. Po przejściu na emeryturę wycofała się z życia politycznego. Poświęciła się całkowicie rodzinie, a zwłaszcza wnukom, którym oddaje każdą wolną chwilę. Jest zapalonym wędkarzem i często z rodziną wyjeżdża nad wodę. Oprócz tego pielęgnuje ogród, który zwłaszcza teraz jest pełen kwitnących kwiatów. I wciąż gotuje lokalne produkty, których popularyzowaniu poświęciła tyle energii.
-Jestem teraz chyba najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Mogę poświęcać się teraz tylko sprawom które kocham i robię z pasją – przyznaje Maria Przebięda. Codziennie rano dziękuję Stwórcy za każdy nowy dzień. Dla mnie prawdziwe życie zaczęło się właśnie na emeryturze.
Dominika Jodłowska