Niezwykłą i tragiczną historię losów Lady Joy Markham, bajecznie bogatej córki angielskiego przemysłowca i żony polskiego arystokraty, właściciela części Dębicy i Zawady hrabiego Edwarda Raczyńskiego opisała w książce „Wiek ambasadora. Opowieść o życiu Edwarda Raczyńskiego” Zofia Wojtkowska, autorka m.in. opowieści o rodzie Czartoryskich. W tym roku, 27 lutego mija 93. rocznica śmierci Joy Markham – Raczyńskiej.
Ukochana i jedyna córka sir Arthura Marthama potentata w branży wydobywczej w Afryce Południowej Lady Joyous Markham urodziła się w roku 1902 w Cunningham w Anglii. Ojciec bardzo wcześnie ją osierocił. Matka wysłała ją do szkoły w Szwajcarii. Po powrocie z niej Joy zamieszkała w rodzinnym pałacu przy Portland Place w Londynie i jako osiemnastolatka została wprowadzona do towarzystwa. Kilka lat później, wiosną 1924 roku na jednym z bankietów poznaje Edwarda Bernarda Raczyńskiego, który kilka miesięcy później, w październiku tego samego roku w Royal Albert Hall zupełnie niespodziewanie wręcza jej zaręczynowy pierścionek. Po tym nieoczekiwanym wydarzeniu Joyus całkowicie zaskoczona oświadczynami nie odpowiada Raczyńskiemu, ani tak, ani nie. Aby zastanowić się nad życiową decyzją wyjeżdża do jednej z swoich posiadłości w Afryce. Ostatecznie, wbrew opinii rodziny, przyjmuje oświadczyny polskiego dyplomaty i młodzi pobierają się w lipcu 1925 roku w katolickim kościele przy Spanish Place w Londynie.
„Pannę młodą, w zastępstwie zmarłego ojca do ołtarza prowadzi Llyod George, przyjaciel rodziny i były premier Wielki Brytanii. Pierwszy brytyjski „polakożerca”, autor najbardziej negatywnych opinii o Polsce i Polakach. Polityk wkłada dłoń Joy w dłoń Raczyńskiego. Ich spojrzenia się nie spotkają. Po uroczystości Lloyd George opuszcza przyjęcie, nie podawszy ręki panu młodemu. Konsekwentnie będzie unikał tego gestu przez wiele następnych lat. Równie konsekwentnie Edward Raczyński będzie przez lata polemizował z jego antypolskimi wystąpieniami na łamach największych angielskich gazet” – pisze w „Wieku Ambasadora” Zofia Wojtkowska.
Państwo młodzi tuż po ślubie z którego, jak pisze Zofia Wojtkowska, nie zachowały się żadne zdjęcia, przylecieli areoplanem przez Paryż i Szwajcarię do Wiednia, by w końcu wylądować w Warszawie i dalej dotrzeć do Rogalina. Niestety już z podróży poślubnej Joy wraca chora, czuje się coraz gorzej
„Tygodniami leży w potwornych cierpieniach przerywanych coraz to częstszymi dawkami morfiny. W końcu lekarze wycinają jej jedną nerkę, w której znaleźli guza. Sytuację komplikuje fakt, że pani Raczyńska spodziewa się dziecka. Nie godzi się na leczenie, bo grozi ono utratą ciąży. Jednak wiosną Joy traci dziecko, Edward sam je chowa w rodzinnym grobowcu Markhamów „u stóp ojca Joy”. Jego młoda żona przebywa wtedy na południu Francji. Nie potrafi unieść ciężaru, który spadł tak nagle na jej barki. Ciężaru choroby, straty dziecka, opuszczenia rodziny i dotychczasowego życia. A przede wszystkim ciężaru bycia polską arystokratką” – pisze w dalszej części książki Zofia Wojtkowska.
Edward i Joy w tych trudnych dla siebie okolicznościach nie mogą znaleźć wspólnej płaszczyzny porozumienia. Edward chciałby aby Joy „bywała i pełniła role pani domu przyjmując niezliczone ilości gości w ich domu. Joy jest rozczarowana, że mąż nie docenia teraz jej emancypacji, która kiedyś go tak fascynowała. Jej celem jest zaangażowanie się w coś ważnego. Zabiera się za modernizację majątku w Zawadzie koło Dębicy i tworzy tam dwór w stylu kolonialnym. Bardzo mocno angażowała się społecznie. m.in. ucząc wiejskie dzieci i kobiety.
Do parku i ogrodu w Zawadzie sprowadziła angielskich ogrodników, z którymi mogła porozmawiać w ojczystym języku. Dodatkowo mąż kupuje jej w Warszawie sklep w kamiennicy w Rynku w którym Joys otwiera skład wyrobów artystycznych. Zatrudnia w nim młode, ubogie dziewczyny, którym pomaga im wyjść z biedy.
Tymczasem Edward Raczyński ma więcej czasu żeby zająć się swoimi dobrami dębickimi, które należą do rodziny Raczyńskich od 1818 roku a Edwardowi przypadły po śmierci ojca. Do majątku należy zarówno sama Zawada z pozostałościami zamku spalonego podczas I wojny światowej jak i znaczna cześć samego miasta Dębica.
„Na swoich gruntach i za swoje pieniądze tworzy park miejski, który będzie nosił imię Joy. Odda miastu grunty pod stadion, daruje teren pod pierwszą szkołę zawodową, wspiera gimnazjum. W latach rozwoju Centralnego Okręgu Przemysłowego na bardzo korzystnych warunkach sprzeda grunty pod fabrykę „Stomil”, wokół której miasto będzie się rozbudowywać. W samej Zawadzie nie decyduje się na remont spalonego podczas pierwszej wojny światowej zamku. Pozwala żonie zbudować ich nowy kolonialny dom z angielskim ogrodnikiem sprowadzanym specjalnie, żeby była zadowolona, i z angielska służącą. Przynajmniej z nimi Joy może sobie porozmawiać po angielsku. Inni w Zawadzie, ale i w Warszawie, rzadko mówią w języku Szekspira” – pisze Zofia Wojtkowska swojej książce.
W 1927 roku Raczyński zostaje przydzielony do referatu Bliskiego Wschodu. W 1930 wyjeżdża z Joys w podróż służbowa po Bliskim Wschodzie. Z tej podróży zachowały się jedyne ich wspólne zdjęcia wykonane podczas oficjalnych spotkań i podczas wejścia na statek w Suezie. Dla Joys to trudny czas. Niedawno straciła swoje drugie dziecko – Rózię. Dziewczynka urodziła się w grudniu i przeżyła tylko 4 dni.
Los wciąż mocno doświadcza Joys. Znowu choruje, gorączkuje, zmaga się z zatruciem organizmu ale nie pozwala się leczyć, bo okazuje się, że po raz trzeci jest w ciąży. I jak w przypadku dwóch poprzednich ciąż swoim leczeniem nie chce zaszkodzić dziecku. Mając świadomość swojego stanu zdrowia i tego że to jej ostatnie chwile życia prosi męża aby po jej śmierci się ponownie ożenił i aby ją pochowano w Anglii w grobie ojca i jej pierwszego zmarłego dziecka.
27 lutego 1931 roku Joyous Raczyńska umiera i zgodnie z swoją wolą zostaje pochowana w Anglii w rodzinnym grobowcu. Na pogrzebie jak relacjonuje później świadek tych wydarzeń mieszkaniec Tampton House, posiadłości Markhanów w kondukcie pogrzebowym pojawili się mężczyźni w futrach dzwoniący dzwoneczkami.
„Raczyński właściwie zrywa kontakty z rodziną żony. Markhamowie mają do niego pretensję, że nie dopilnował zdrowia Joy. Do tego dochodzą sprawy spadkowe – bracia Joy nie bardzo chcą dzielić się ze szwagrem ogromnym majątkiem, który notabene stracą w ciągu jednego pokolenia. Bardziej wyrozumiałe są kobiety: Violet Markham, ciotka Joy uwielbia Różę Raczyńską i lubi Edwarda. Jeszcze po śmierci Joy przyjedzie kilka razy do Polski, a panią Różę opisze w pamiętnikach jako wspaniałą osobę. Matka Joy zadeklaruj zięciowi chęć wypłaty renty po córce. Dla niego jest to kompletnie nieistotna sprawa. Majtek Raczyńskich kwitnie, Edward nie musi liczyć na pensję wdowca. Jednakże już za kilkanaście lat ta pensja utrzyma przy życiu jego nową rodzinę” – pisze na zakończenie historii o Joy Markham – Raczyńskiej w książce „Wiek ambasadora” Zofia Wojtkowska.
W 1936 roku hrabia Edward Bernard Raczyński przekazał w darze miastu Dębica i jego mieszkańcom teren u zbiegu dzisiejszej ul. Krakowskiej i 1 Maja w Dębicy z przeznaczeniem na utworzenie na nim parku miejskiego. Park został nazwany imieniem jego żony – Joyous Markham-Raczyńskiej. O tym wydarzeniu przypomina specjalny monument, który ustawiono w niedawno zrewitalizowanym parku.
Redakcja portalu ziemiadebicka.pl składa podziękowania Pani Zofii Wojtkowskiej za udostępnienie fragmentów książki „”Wiek ambasadora. Opowieść o życiu Edwarda Raczyńskiego”.
Przeczytaj także: