“W swojej cierpliwości i dobroci nasi katoliccy opiekunowie dorównywali świętym. Przez cały czas doktor i jego żona przynosili nam pożywienie o 12, o 2 w nocy, kiedy tylko mogli niepostrzeżenie wyjść na strych. Nigdy nie okazywali znużenia, zniechęcenia, nigdy nie wzięli od nas pieniędzy. Inni Żydzi również ukrywali się u chrześcijan, często za to płacili. Nie mogło być o tym mowy, jeśli chodzi o naszego doktora i jego żonę. Każdy, kto zadenuncjował ukrywającego się Żyda, otrzymywał 1 kg cukru. Każdego, kto Żyda ukrywał, rozstrzeliwano. Państwo Mikołajko przez cały czas okazywali nam dobroć i względy należne gościom i w ciągu 2 lat ponosili koszty utrzymania 13 osób. Pomagali nie tylko nam; fabrykowali fałszywe dokumenty, aby również innym Żydom umożliwić ocalenie. Ratowali dzieci żydowskie, umieszczając je w polskich sierocińcach. Każdego roku w dniu jego śmierci myślę o nim. Wierzę w życie pozagrobowe. Myślę, że jest tam jednym z wielkich. Świat musi w końcu stać się dobry, jeżeli są tacy ludzie jak on”.- pisał po latach o swoich wybawcach jeden z ocalonych przez rodzinę Mikołajkowów Żydów.
W czasie okupacji doktor Aleksander Mikołajko oraz jego żona Leokadia ryzykując życie całej rodziny ukrywali w domu gdzie mieszkali, znajdującym się tuż obok siedziby Gestapo, 13 swoich żydowskich sąsiadów. Tę historię opowiada w swojej najnowszej książce Zbigniew Szurek, dębicki historyk regionalista. Autor z wielką dbałością o szczegóły opowiada o wydarzeniach, które miały miejsce w domu przy dzisiejszej ulicy Kościuszki. Niezwykła opowieść o pełnych poświęcenia ludziach.
Książka za kilka dni będzie do nabycia w dębickiej księgarni „Skarbnica”.