Policyjni stermotorzyści, patrolujący teren Jeziora Solińskiego, na brzegu zauważyli dzikie obozowisko, gdzie nie zastali nikogo, a ślady wskazywały, że mógł ktoś utonąć. Policjanci zorganizowali akcję ratunkową i rozpoczęli poszukiwania. Po ponad 3 godzinach odnaleźli 49-latka całego i zdrowego w Polańczyku. Był zdziwiony akcją, którą wywołała jego nieodpowiedzialność.
Wczoraj około południa, policjanci patrolujący łodzią teren Jeziora Solińskiego, na linii brzegowej jednej w wysp, znaleźli dzikie obozowisko. Obok bagaży, wędek, suszących się ubrań i włączonego radia, na ziemi leżało wiele pustych butelek po alkoholu. Kilkadziesiąt metrów od brzegu dryfował ponton, w którym leżały maska i fajka do nurkowania, a około 2 metrów od brzegu, w wodzie, leżała skrzynka z alkoholem. Funkcjonariusze zaniepokojeni faktem, że w pobliżu nie było żadnego człowieka i w obawie o jego życie, zorganizowali akcję ratunkową. Wspólnie z ratownikami BWOPR rozpoczęli poszukiwania. Nurkowie przeczesywali dno jeziora w pobliżu obozowiska.
Podczas prowadzonych poszukiwań, policjanci uzyskali informację, że w obozie, od dłuższego czasu zamieszkuje samotny mężczyzna, który rankiem odpłynął kajakiem w kierunku Polańczyka. Podczas patrolu jeziora, policjanci zauważyli opisywany kajak zacumowany do jednej z przystani w Polańczyku. Przed godz. 16, do kajaku podszedł mężczyzna. Okazał się, że jest to poszukiwany 49-latek z okolic Tarnowa. Policjanci ustalili, że mężczyzna nad Jeziorem Solińskim przebywa już od miesiąca.
49-latek został poinformowany, że odpowie przed sądem za biwakowanie poza miejscem do tego przeznaczonym, paleniem ogniska w miejscu zabronionym oraz zaśmiecanie.
Źródło: Podkarpacka Policja