Moi dziadkowie – Stefania i Bronisław – rodzice mojej mamy. Ich historia to ciąg tragicznych wydarzeń związanych z II wojną ponieważ posiadali duże gospodarstwo ziemskie na Wołyniu w miejscowości Żdżary.
Podczas rzezi wołyńskiej zostali przy życiu dzięki nazwisku pochodzenia jakby niemieckiego – Rauch, ale niedługo. Widocznie po sprawdzeniu i stwierdzeniu , że są Polakami mieli zostać wymordowani o czym uprzedził ich sąsiad Ukrainiec. Po wielu perturbacjach udało im się razem z trójką dzieci przekroczyć Bug i dotrzeć do Hrubieszowa. Bug był strzeżony przez Ukraińców, ale wspomniany sąsiad powiedział im kiedy będzie miał wartę i tej nocy, po wcześniejszym ukryciu się w wykopanym dole na polu pszenicy, przeprawili się na drugą stronę.
Po wojnie zostali przesiedleni na Ziemie Zachodnie w okolicach Trzebnicy gdzie często spędzałam wakacje. To taki duży skrót tych wojennych wydarzeń. Tych wspomnień moich dziadków zawsze słuchałam z zapartym tchem. Babcia opowiadała też o czasach wielkiego głodu z początku lat 20-tych XX wieku – jak sobie radzili, co jedli. Dzisiaj to są niewyobrażalne dla nas do przeżycia czasy. A jednak …..
Artykuł ukazał się po raz pierwszy na portalu ziemiadebicka.pl 21 stycznia 2018 roku