Urodziła się 30 października 1912 roku, gdy Polski nie było jeszcze na mapie świata w Kosowach koło Mielca. Miała pięć lat gdy poszła na służbę, dwanaście gdy razem z dorosłymi stanęła do żniw, ścinając zboże sierpem w ręku. Dziś skończyła 106 lat i wciąż nie traci humoru i pogody ducha.
Jej rodzice mieli dziewięcioro dzieci, ale pod swój dach przygarnęli jeszcze jedno, sierotę która została sama na świecie. – W ten sposób nasza rodzina liczyła 12 osób. Dziesięcioro dzieci i dwoje rodziców – wspomina swoje dzieciństwo Maria Kolakowska.
Gdy miała 16 lat poszła na służbę. Wkrótce potem wyszła za mąż i urodziła trójkę dzieci. 1 września 1939 roku piechotą idzie z Brzeźnicy do Dębicy na zakupy. Jeszcze nie wie, że wybuchła wojna, dziwi się tylko, że nad jej głową latają samoloty z czarnymi krzyżami. W mieście spotyka zaniepokojonych Żydów, którzy obawiają się co to będzie jak Hitler przyjdzie do Dębicy. Do dziś pamięta i wspomina na łamach książki swoich żydowskich sąsiadów z Brzeźnicy wymieniając ich imiona Icek, Ischija, Lojsek, Kiwek.
-Chaimowe bardzo dbali o swoje dzieci a mieli ich dziewięcioro, sześciu synów i dwie córki. Dziewczyny bardzo lubiły kiełbasę i gdy tylko gdzieś było świnobicie chodziły tam aby zakosztować tego specjału. Potem jadły czosnek, żeby nie było czuć od nich wędliny – wspomina na łamach książki Maria Kolakowska. Ale głupi są ci Żydzi, że nie jedzą kiełbasy, bo to przecież takie dobre, mówiły potem.
W czasie wojny umiera jej mąż i zostaje sama. Nie załamuje rąk i jak może wychowuje trójkę dzieci uprawiając hektar lichego pola i pracując u innych gospodarzy. W 1963 roku wyjeżdża do USA, gdzie zdaje egzamin na obywatelstwo i w ten sposób staje się obywatelką Stanów Zjednoczonych. Tam wychodzi po raz drugi za mąż.
Te i inne historie z niezwykle bogatego życia Marii Kolakowskiej można przeczytać w książce pt. „Maria Kolakowska. Moje długie życie”, która na początku marca br. ukazała się na księgarskich półkach. Dla miłośników lokalnej historii lektura obowiązkowa. Do nabycia w księgarni Skarbnica, koszt 20 zł.