Pani Wanda Lewicka praktycznie codziennie chodziła do kościoła. Jej ulubioną świątynią był „Klasztor”. Zdjęcie przed wejściem do świątyni przesłał Pan Paweł Grych – bardzo dziękujemy.
Pani Wanda miała w kościele miejsce które uważała za swoje. Jeśl ktoś tam siedział bez zbędnych ceregieli przeganiała tę osobę. Czasem zdarzało się, że dość bezceremonialnie zwracała uwagę księdzu, jeśli uznała że nie dość dobrze jej zdaniem odprawia mszę. Obrywało się też ministrantom, którzy za bardzo przyglądali się Pani Wandzie zamiast skupiać się na służeniu do mszy.
Przeczytaj także: Nazywali ją Wandzia Buba