Prezes Firmy „Taurus” Stanisław Jarosz opowiada historię swojego życia i powstania firmy czyli niesamowita książka z „Fantazją przez życie”

„Nazywam się Stanisław Jarosz. Urodziłem się w Łękach Górnych, koło Pilzna, w 1949 roku. Mój ojciec nazywał się Jan Jarosz a mama Maria Jarosz z domu Pieczonka. Mama była bardzo pracowitą kobietą, która stworzyła nam przytulny i rodzinny dom. Do dziś wspominam go z wdzięcznością i sentymentem” – tak zaczyna się książka autorstwa Stanisława Jarosza „Z fantazją przez życie”.

To opowieść o życiu i procesie powstawania jednej z najmocniejszych firm na Podkarpackim rynku Firmy „Taurus”.

Stanisław Jarosz w zasadzie z biznesem wychowywał się od dziecka. Jego ojciec był masarzem i trudnił się tym zajęciem w czasach głębokiej komuny, gdy handel mięsem był zakazany i groziło za niego nawet więzienie. Sam autor też trafił do aresztu, gdy milicjanci przyłapali go z przewożoną nielegalną cielęciną.

„Milicjant zamachał czerwonym lizakiem i kazał zjechać do zatoczki. Grzecznie się do jego polecania zastosowałem, zjechałem i zgasiłem silnik. Mundurowy podszedł do szoferki i poprosił o dokumenty do kontroli. Niestety, nie był sam. Towarzyszył mu ormowiec, który podejrzanie zaczął mi się przyglądać i łypać spode łba na Żuka. W czasie gdy milicjant mnie legitymował ormowiec, łajza jedna, zaczął węszyć przy samochodzie. Patrzył na opony, czy aby nie łyse, czy światła w porządku i zajrzał też do środka skrzyni. A ja tam miałem cielęcinę, taką w białym papierze, ładnie przykrytą paczkami po jajkach. Popatrzył przez szczelinę w plandece i zobaczył, że coś tam białego jest. Wszedł na pakę i ujrzał to mięso i mówi do mnie:
-No, panie, tutaj jest cielęcina. To jest przestępstwo! Bierzemy was na komendę. – prawie krzyczał ucieszony, że tak mu się uda nakryć handlującego mięsem wroga socjalistycznej ojczyzny.”

Stanisław Jarosz trafił wówczas do tarnowskiego aresztu z którego po kilku dniach udało mu się szczęśliwie wydostać.

Ale to nie był koniec jego przygód.

W Związku Radzieckim uciekał przed radzieckimi milicjantami czym wprawił w wściekłość tamtejszych, ówczesnych stróżów socjalistycznego prawa.

„Gorączkowo myślałem co robić. Byłem w samochodzie z Krysią, przede mną jechali ci milicjanci. Ujechaliśmy może ze 200 metrów. Dojechaliśmy do takiego skrzyżowania gdzie jeden pas był w prawo a drugi w lewo. Moskwicz skręcił w lewo, a ja nie namyślając się w prawo, zawróciłem i z powrotem na pełnym gazie, że tylko gumy piszczały i na pełnym gazie ruszyłem w kierunku Rynku w Stryju. Dojechałem do miejsca gdzie zostawiłem Zygmunta. Stał tam wciąż i czekał na naszą koleżankę. Zdenerwowany zapytałem go gdzie jest dziewczyna, a on mówi, że nie wie. No myślałem, że mnie trafi. Kazałem mu wsiadać do auta i wiejemy przez ten rynek. Skręciłem w jakąś boczną ulicę. A przy tej ulicy był wielki budynek – magazyn lub stodoła z otwartymi drzwiami. Wjechałem tam.” – opisuje swoje przeżycia ze Stryja gdzie milicjanci złapali jego współpasażerki na nielegalnym handlu bluzkami i kazali mu jechać za sobą na komisariat.

Książka obfituje w liczne dialogi, pełna jest brawurowych historie nawet ze strzelaniną w tle. Podczas jednego z sylwestrów pijany milicjant wygarnął do niego oraz jego kolegów cały magazynek ze służbowej broni!

-Kule tylko gwizdały w powietrzu – pisze w swojej książce Stanisław Jarosz. Ale na szczęście nikogo nie trafił.

Książka liczy 400 stron. Ma miękką oprawę. Można ją kupić w naszym sklepie. Koszt 39,90 + koszty wysyłki.

Kontakt w sprawie zakupu: reklama@gryfmedia.pl

Podziel się z innymi

Shares

Czy podoba się Wam tegoroczna dekoracja świąteczna na dębickim Rynku ?
Previous slide
Next slide

Więcej informacji...

My i nasi partnerzy uzyskujemy dostęp i przechowujemy informacje na urządzeniu oraz przetwarzamy dane osobowe, takie jak unikalne identyfikatory i standardowe informacje wysyłane przez urządzenie czy dane przeglądania w celu wyboru oraz tworzenia profilu spersonalizowanych treści i reklam, pomiaru wydajności treści i reklam, a także rozwijania i ulepszania produktów. Za zgodą użytkownika my i nasi partnerzy możemy korzystać z precyzyjnych danych geolokalizacyjnych oraz identyfikację poprzez skanowanie urządzeń.

Kliknięcie w przycisk poniżej pozwala na wyrażenie zgody na przetwarzanie danych przez nas i naszych partnerów, zgodnie z opisem powyżej. Możesz również uzyskać dostęp do bardziej szczegółowych informacji i zmienić swoje preferencje zanim wyrazisz zgodę lub odmówisz jej wyrażenia. Niektóre rodzaje przetwarzania danych nie wymagają zgody użytkownika, ale masz prawo sprzeciwić się takiemu przetwarzaniu. Preferencje nie będą miały zastosowania do innych witryn posiadających zgodę globalną lub serwisową.