Previous
Next
Previous
Next
Previous
Next

Zamordowaną żydowską rodzinę i tego, który podjął próbę ich ratowania łączą dzisiaj leżące obok siebie groby. Po małej dziewczynce została samotna macewa. Miejsca pochówku jej opiekunów nie odnaleziono

Trwałe wpisywanie w społeczną pamięć historii Polaków pomordowanych za pomoc Żydom jest celem programu „Zawołani po imieniu”. 22 czerwca w Brzostku, msza święta rozpoczęła celebrację upamiętnienia tych, którzy ratując życie innych – poświęcili własne. Takich historii w Polsce jest niewyobrażalnie dużo. Niewyobrażalnie, bo trudno wyobrazić sobie gotowość do poniesienia śmierci za drugiego człowieka. Instytut Pileckiego dociera do dużych i małych miejscowości, do ledwo albo i wcale nie oznakowanych miejsc , gdzie wykonywano wyroki na ofiarach niemieckiego, okupacyjnego terroru.

Program został objęty Honorowym Patronatem Narodowym Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy w Stulecie Odzyskania Niepodległości. Do tej pory upamiętniono 62 osoby stawiając 27 kamieni pamięci z wmurowanymi w nie tablicami wymieniającymi zamordowanych Polaków z imienia i nazwiska. Jeśli nazwiska żydowskich ofiar są znane – obok polskich – pojawiają się i one. W Brzostku upamiętniono Jana Jantonia, który wraz z rodziną pomagał żydowskiej kobiecie z czwórką dzieci oraz małżonków Apolonię i Stanisława Gaconiów, opiekujących się żydowska dziewczynką.

To są historie bez happy endu, w których giną i Polacy i Żydzi – powiedziała podczas oficjalnego przemówienia dyrektor Instytutu Pileckiego prof. Magdalena Gawin – ale sam sens pomocy (…) poświęcenia się za drugiego człowieka i opowiedzenie się po stronie dobra jest bardzo ważne.

Polska była jedynym krajem, gdzie – w czasie okupacji niemieckiej – za konsekwencją nawet najdrobniejszej pomocy udzielanej Żydom była śmierć. „ To jedna z najstraszniejszych zbrodni wojennych: zabijanie za pomoc – dodaje Gawin – Jeśli nie nazwiemy tej zbrodni, to ta zbrodnia powtórzy się raz jeszcze. Spotkaliśmy się tutaj, żeby potępić donosy, żeby uczcić lokalnych bohaterów po imieniu i nazwisku, żeby wspomnieć to, co było piękne w naszej wspólnej historii (…)

Przepięknie o czynie pradziadka Jana Jantonia opowiedziała Wioletta Kurek: „ Dziadku Janie, choć bliscy płakali po twojej śmierci nasz smutek zamienia się dziś w radość. Chociaż poniosłeś śmierć i osierociłeś bliskich, pamięć o twoim czynie, przetrwa już nie tylko w lesie na Woli Brzosteckie -j w miejscu kaźni. Ten kamień pamięci, przed brzostecką szkołą, na którym wyryto twoje imię niesie ważne przesłanie: warto być człowiekiem, warto podać bliźniemu dłoń, warto podzielić się chlebem (…) to także przesłanie dla dzieci i młodzieży i przypomnienie, że są wartości, które znaczą więcej niż życie. Nawet jeśli trwa ono 31 lat. W imieniu rodziny chciałam podziękować organizatorom uroczystości. Stoi za nimi państwo polskie, które dba o pamięć. Jesteśmy wzruszeni i zwyczajnie wdzięczni.”

Trudno dzisiaj, przypominając ofiary niemieckiej okupacji nie widzieć pętli historycznej wiążącej ówczesny terror niemiecki i teraźniejszy – rosyjski oraz postawy Polaków otwartych na pomoc. Wtedy – narodowi żydowskiemu, dzisiaj – ukraińskiemu. Obecna na uroczystości Senator RP – Janina Zając powiedziała: Polacy w krytycznych czasach ale i współcześnie, potrafią otworzyć swoje serce dla innych (…) Chodziłam do szkoły w czasach, kiedy nie mówiono nam o (…) tych, których dzisiaj przywołujemy po imieniu”

Upamiętnienia „Zawołanych po imieniu” łączą wokół wspólnej tragedii ale też wokół pięknych postaw Polaków środowiska polskie i żydowskie. Mają charakter ekumeniczny. Są celebrowane zarówno oprawą katolicką jak i żydowską. Każdemu takiemu wydarzeniu towarzyszy Wojsko Polskie.

Uroczystość w Brzostku – podobnie jak wszystkie wcześniejsze – Instytut Pileckiego zorganizował we współpracy z lokalnymi włodarzami oraz miejscową społecznością, reprezentowaną przez młodzież szkolną, koła i kluby działające na danym terenie. Instytut reprezentowała jego dyrektor – prof. Magdalena Gawin, współgospodarzem święta był Starosta Dębicki – p. Piotr Chęciek oraz Burmistrz BRZOSTKU – P. Wojciech Staniszewski. Mszę celebrował ks. Kanonik Marek Mnich. Zaproszenie na uroczystość przyjęli m.in: Pan Paweł Poncyliusz – Poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, Pani Alicja Zając – Senator Rzeczypospolitej Polskiej, reprezentująca Parlamentarny Zespół ds. Zawołanych po Imieniu, Pan Radosław Wiatr – Wicewojewoda Podkarpacki, reprezentujący Panią dr Ewę Leniart, Wojewodę Podkarpackiego.

Rodzinę pomordowanych reprezentowali: Maria Mikrut- córka zamordowanego Jana Jantonia, Stanisław Jantoń – wnuk zamordowanego Jana Jantonia, Helena Mroczkowska – córka brata zamordowanego Stanisława Gaconia, Cecylia Krzyszczuk – wnuczka brata zamordowanej Apolonii Gacoń

Historia Jana Jantonia

Jan Jantoń (ur. 1911) wraz z żoną Bronisławą (ur. 1913) oraz czworgiem dzieci mieszkał w Woli Brzosteckiej i prowadził niewielkie gospodarstwo rolne. W połowie 1942 roku Niemcy w ramach Aktion Reinhardt rozpoczęli likwidację społeczności żydowskiej w okolicy, do Jantoniów z prośbą o schronienie przyszli ich żydowscy znajomi z rodziny Fischów z Brzostku. Sara Hena i jej dzieci Ruchla, Feiga, Rojza i Mojżesz, a także wnuczka Estera, przez około trzy miesiące ukrywali się w domu rolników. Z obawy przed ew. donosem Fischowie przenieśli się do wykopanego w lesie schronu, niedaleko domu Jantoniów. Jantoniowie, dostarczali podopiecznym pożywienie – prawdopodobnie – robili to też inni mieszkańcy wsi.

Przed południem, 8 grudnia 1942 roku, okoliczni mieszkańcy usłyszeli wybuch i strzały. To Niemcy z pomocą granatowych policjantów urządzili obławę i znaleźli leśną kryjówkę. Według relacji świadków Fischowie zostali bezzwłocznie rozstrzelani przez niemieckich funkcjonariuszy. Złapany został również Jan Jantoń, który tego dnia, nieświadomy niebezpieczeństwa, jak zwykle zmierzał do kryjówki z pożywieniem dla ukrywanych. Tak jak ci, którym pomagał, został na miejscu zastrzelony. Następnie Niemcy nakazali kilku mieszkańcom Woli Brzosteckiej pogrzebanie ofiar w miejscu egzekucji. We wspólnym grobie spoczęły ciała Żydów z rodziny Fischów oraz zwłoki Jana Jantonia.

W 1992 roku izraelski Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu Yad Vashem przyznał pośmiertnie Janowi Jantoniowi tytuł „Sprawiedliwych wśród Narodów Świata”. Tym samym tytułem wyróżniona została Bronisława Jantoń. W 2012 roku, siedemdziesiąt lat po tragedii, w miejscy spoczynku pomordowanych postawiono pomnik.

8 grudnia 1942 r. w wyniku czyjegoś donosu zorganizowana została przez gestapo obława. Około godziny 11 gestapowcy odnaleźli ziemiankę. W tym czasie mój mąż był razem z rodziną Fischów. Niemcy otworzyli ogień i zastrzelili wszystkich. Tam też zostali pochowani i spoczywają do dnia dzisiejszego. Od tamtego czasu zaczęły się dla mnie trudne chwile związane z utrzymaniem małych dzieci. Jakoś to wszystko przeżyłam. List Bronisławy Jantoń do Jewish Foundation for Christian Rescuers, 18 kwietnia 1991 r./Archiwum Yad Vashem, M.31/5508, s. 20.

W tym dniu około godziny 11 wybrałem się z ojcem […] bo mieliśmy ściągać drewno […] W nocy spadł mały śnieg i zobaczyłem ślady na śniegu butów damskich, dwie osoby, i zatrzymałem się i mówiłem ojcu, że tu na pewno ukrywają się Żydzi. To było w odległości około 40 metrów, był tam taki młody gęsty las. W tym momencie powstał wybuch jak gdyby granat i zaraz seria strzałów z broni maszynowej. […] Po pewnym czasie, gdy strzały umilkły poszliśmy z ojcem na miejsce zdarzenia i tam zastaliśmy żonę Jantonia Jana. Naszym oczom okazał się makabryczny widok, wymordowana pięcioosobowa rodzina żydowska i wraz z nimi Jantoń Jan. Oświadczenie Franciszka Z., poświadczone 6 września 1991 r. /Archiwum Yad Vashem, M.31/5508, s.5

Historia Apolonii i Stanisława Gaconiów

Apolonia (ur. 1900) i Stanisław (ur. 1902) Gaconiowie mieszkali na pograniczu wsi Bukowa i Januszkowice. Gdy w połowie 1942 roku w okupowanej Polsce Niemcy rozpoczęły eksterminację Żydów, do Gaconiów zwrócił się znajomy Żyd – Zelig (Edmund) Korzennik z Sowiny, prosząc o przechowanie jego najmłodszej córki. Bezdzietne małżeństwo Gaconiów zaopiekowało się żydowskim dzieckiem, przedstawianym dla niepoznaki jako nieślubna córka siostry Apolonii. Mimo represji wobec Polaków pomagających Żydom, jak tragedia Jana Jantonia z pobliskiej Woli Brzosteckiej, Gaconiowie nie oddalili dziewczynki.

W następstwie donosu, 28 maja 1943 roku, oskarżeni o ukrywanie żydowskiego dziecka małzonkowie poddani zostali brutalnym przesłuchaniom, jednak wciąż zaprzeczali zarzutom, powtarzając przyjętą wersję pochodzenia dziewczynki i powołując się przy tym na spreparowane dokumenty. Według relacji świadków, funkcjonariusze już mieli dać za wygraną, gdy Karl Hauch, gestapowiec odpowiedzialny wcześniej za terror w getcie w Jaśle, odezwał się do dziecka w jidysz i otrzymał odpowiedź w tym języku, zyskując niezbity dowód na żydowskie pochodzenie dziewczynki. Niemcy zamordowali na miejscu i podopieczną, i jej opiekunów. Zwłoki trojga zostały pierwotnie zakopane w miejscu egzekucji, na podwórku Gaconiów. Kilka miesięcy później przeniesiono je na cmentarz. Apolonia została pochowana prawdopodobnie w Bieździedzy (grób nie zachował się do naszych czasów), choć jest też możliwe, że pogrzebano ją wraz z Janem w Brzostku (również tutaj brak zachowanego grobu). Zamordowana dziewczynka z rodziny Korzennik nadal spoczywa w miejscu tragedii. W 2020 roku postawiono tam drewnianą macewę.

Mój wujek miał dziecko, dziewczynkę. Miała może ponad roczek, blond włosy i niebieskie oczy. Nikt nie podejrzewałby, że jest Żydówką. Zdecydował się oddać ją rolnikom, których znał. Oni nie mieli własnych dzieci – jednak bardzo chcieli mieć potomstwo. Skontaktował się z nimi i ustalił, że przysposobią to dziecko. Pewnego razu, gdy byłam na strychu [relacjonująca ukrywała się w Sowinie, około półtora kilometra od gospodarstwa Gaconiów – przyp. aut.], kobieta [prawdopodobnie Anna Kopeć – przyp. aut.] przyszła mówiąc, że gestapo jest w okolicy, że wiedzą, że gdzieś ukrywają się Żydzi (…) Dowiedzieliśmy się, że poszli tam, gdzie ukrywała się córeczka mojego wujka (…) Przyszli i bili męża i żonę, próbując wyciągnąć z nich, że dziecko jest żydowskie. Torturowali ją i w końcu powiedziała. Zabili wszystkich: męża, żonę i dziecko. Relacja Thelmy Krugman (Tema Krueger), /Zapis filmowy w zbiorach USC Shoah Foundation, kod wywiadu 40037.

O programie „Zawołani po imieniu”

Program „Zawołani po imieniu” poświęcony jest osobom narodowości polskiej zamordowanym za niesienie pomocy Żydom w czasie okupacji niemieckiej. Pamięć o tych, którzy wykazali się heroizmem w obliczu niemieckiego terroru, jest pielęgnowana we wspomnieniach rodzin, często jednak historie te nie są znane ogółowi społeczeństwa. Program powstał z potrzeby zaznaczenia w przestrzeni publicznej miejsc związanych z pomordowanymi. Instytut Pileckiego podejmuje starania, aby te lokalne doświadczenia stały się częścią powszechnej świadomości historycznej

źródło: Instytut Pileckiego

Podziel się z innymi

Shares

Więcej informacji...

My i nasi partnerzy uzyskujemy dostęp i przechowujemy informacje na urządzeniu oraz przetwarzamy dane osobowe, takie jak unikalne identyfikatory i standardowe informacje wysyłane przez urządzenie czy dane przeglądania w celu wyboru oraz tworzenia profilu spersonalizowanych treści i reklam, pomiaru wydajności treści i reklam, a także rozwijania i ulepszania produktów. Za zgodą użytkownika my i nasi partnerzy możemy korzystać z precyzyjnych danych geolokalizacyjnych oraz identyfikację poprzez skanowanie urządzeń.

Kliknięcie w przycisk poniżej pozwala na wyrażenie zgody na przetwarzanie danych przez nas i naszych partnerów, zgodnie z opisem powyżej. Możesz również uzyskać dostęp do bardziej szczegółowych informacji i zmienić swoje preferencje zanim wyrazisz zgodę lub odmówisz jej wyrażenia. Niektóre rodzaje przetwarzania danych nie wymagają zgody użytkownika, ale masz prawo sprzeciwić się takiemu przetwarzaniu. Preferencje nie będą miały zastosowania do innych witryn posiadających zgodę globalną lub serwisową.